Kuba to nie tylko cygara, salsa i rajskie plaże. To też powabne Kubanki i przystojni Kubańczycy, kuszące turystów swoimi walorami. Łatwy seks i prostytucja na masową skalę na tej wyspie to nie mit.
Dobra restauracja, polecona przez znajomych Kubańczyków. Castropol – nazwa brzmi znajomo. Z zakamarków pamięci wyciągam wspomnienie sprzed kilku lat, kiedy w Hiszpanii odwiedziłam małą nadmorską miejscowość o tej samej nazwie. A teraz tu, Hawana, Malecón, kilkukilometrowy bulwar odcinający głośną metropolię od morza. Mnogość kelnerów ubranych w śnieżnobiałe koszule z wykrochmalonymi kołnierzykami, prezentujących śnieżnobiały uśmiech. Sporo stolików zajętych, roześmiane rodziny z dziećmi ochoczo zjadającymi kawałki pizzy prosto z restauracyjnego pieca. Pizza na Kubie? Czy tak wyobrażacie sobie Hawanę?
Castropol to faktycznie dwie, a nie jedna restauracja – jedna na parterze, a druga na górze. Przy kolejnej wizycie kieruję moje kroki właśnie na górę. Wybieram miejsce na tarasie. Wieje dosyć silny wiatr, fale z wielką siłą rozbijają się o betonowe wzmocnienie brzegu, a przede mną roztacza się panorama na morze i na część chyba najbardziej znanej arterii Kuby. Wieżowce Hawany powoli zanurzają się w czerwono-różowym niebie.
Siedzę beztrosko popijając mojito i czekając na zamówione danie. Dopiero po chwili Hawana pokazuje mi drugą twarz, tą, która jest poniekąd tematem tabu. Najpierw zauważam dwie osoby przy sąsiednim stoliku – młody, dobrze zbudowany, nienagannie ubrany Kubańczyk z lekkim zarostem i orzechowymi oczami. Na przeciwko niego siedzi być może Brytyjczyk, a być może Kanadyjczyk w wieku mojego taty. Dwa światy, które zupełnie do siebie nie pasują. Co oni robią razem? Odpowiedź sama przychodzi po chwili w przeciągających się spojrzeniach i przypadkowych dotykach dłoni. Moje pole widzenia zawęża się do dwóch opcji – albo jest to sponsoring, albo zwykła prostytucja. Oczy Kubańczyka są smutne, nie wydaje mi się, aby robił to z własnej, nieprzymuszonej woli. Czy tylko w taki sposób może zarobić na życie? Czy po prostu wybrał łatwy zarobek? Fajne, modne ciuchy i jedzenie w knajpach, gdzie posiłek kosztuje tyle, co przeciętna hawańska pensja, czy może jedyna możliwość zarobienia na jedzenie dla rodziny i uczucie obrzydzenia do starszego faceta siedzącego naprzeciwko? Pytania kołaczące się w mojej głowie pozostaną bez odpowiedzi.
Powoli kończę kolację i myślę o powrocie do domu, ale w restauracji wieczór dopiero się zaczyna. Do innego stolika na tarasie siadają prawdziwe gwiazdy lokalu, na których wszyscy skupiają wzrok już od wejścia. Ciężko, aby było inaczej – cztery długonogie Kubanki ze zbyt mocnym makijażem, na niebotycznie wysokich obcasach i w niesamowicie krótkich miniówkach. Powietrze momentalnie wypełnia woń ciężkich perfum zmieszanych z tytoniem. Zaraz za nimi wchodzi dwóch Francuzów. Kubanki nieudolnie starają się rozmawiać z nimi w ich ojczystym języku. Po chwili na stole zaraz ląduje szampan, wódka czy burbon. Wszystko, byle nie rum – Kubanki mają ochotę na powiew Zachodu. Co chwilę słychać śmiech, a panowie pozwalają sobie na co raz śmielsze gesty. Czy dziewczyny na prawdę mają na to ochotę?
Dobrze, że na moim stole ląduje już rachunek, bo nie chcę się temu wszystkiemu dłużej przyglądać. Płacę i wychodzę z lokalu. To tylko jeden dzień, jeden lokal, a dwa przypadki. Po głowie przewija mi się jedna myśl – ilu mieszkańców tej pięknej wyspy musi się poczuwać do takich czynów, by móc wyżywić siebie i rodzinę? A może to po prostu zwykłe, bezemocjonalne nastawienie na zysk?
Podobał Ci się ten wpis? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz.
19 komentarzy
Bardzo to wszystko smutne… To przerażające, że istnieją sytuacje, że kobiety zmuszane są do takich rzeczy…
W tym wypadku widziałam nie tylko kobiety, niestety…
Trudny temat… myślę, że gdyby uważnie się przyjrzeć, to w wielu miejscach (także u nas) można dostrzec podobne sytuacje. Tylko że nie zawsze chcemy widzieć takie rzeczy. A im miejsce bardziej „podatne” – bieda, brak pracy – tym większe prawdopodobieństwo desperackich działań.
W zupełności zgadzam się z tym, że temat jest uniwersalny, jednak na Kubie widziałam tego bardzo dużo, sytuacja opisana przeze mnie była tylko jedną z wielu. A ta piękna wyspa ma wszelkie cechy „podatności”.
Ciężki temat, a niestety obecny na całym świecie i to nawet niezależnie od tego czy kraj jest bogaty czy biedny. W bogatych miejscach po prostu można pomylić z randką, w biednych razi bardziej, bo nie sposób pomylić z czymkolwiek.
Ja bym to nawet nazwała: Ciemna strona świata.
Dzieje się tak pewnie wszędzie.
Z jednej strony w tej sytuacji nie ma nic wyjątkowego- ot, to samo dzieje się na co dzień praktycznie wszędzie, dajmy na to Europę, gdzie jest to już zjawisko tak zaawansowane, że nawet przesadnie nie rzuca się w oczy, a nawet jeśli, to w większości odbiera się je z bezrefleksyjną akceptacją. Z drugiej strony- wyspy takiej, jak Kuba, czy bardziej popularne kontynentalne kurorty mają pewną odrębną specyfikę. Większości tamtejszych populacji żyje się przeciętnie (nawet mało powiedziane), za to dobrze żyje się turystycznym wymiataczom. Żeby jakoś zarobić- czy to na życie, rodzinę, czy na własne przyjemności, ludzie muszą uciekać się do często niecnych rzeczy, a wykorzystują to inni, z grubszymi portfelami, którzy dostają od branży turystycznej zielone światło na zaspokajanie swoich pragnień właśnie w tych oskubanych przez turystykę miejscach.
[…] własną córkę do burdelu, to już o kilka mostów za daleko. Chociaż co ja tylko o Azji, o tym, jak prostytucja wygląda na Kubie pisała np. Kamila. I najsmutniejsze jest to, że ja widziałem nawet nie wierzchołek góry […]
Każde miejsce ma swoje ciemne strony…
hmm…a pytanie…gdzie czegoś takiego nie ma…zauwążyłeś bo się przyglądałeś
No proszę, a ja ciągle mam przed oczami obraz Havany z Dirty Dancing 2..
Dirty Dancing 2 nie oglądałam, ale przypuszczam, że raczej jest cukierkowo-hollywódzkim obrazem tego miasta…
Prostytucja istnieje wszędzie , a Kubańczycy mają do tego trochę luźniejszy stosunek niż europejczycy…
Miałem okazję spędzić na Kubie trzy tygodnie mieszkając w casa particulares i bywając między zwyczajnymi mieszkańcami tego kraju i myślę że podobnie jak w Polsce ery komunizmu tak i tam jest wiele innych możliwości obejścia ograniczeń systemu.
W czasach PRL u nas również każdy lepszy lokal okupowany byl przez „Panie do towarzystwa” cinkciarzy i inne niebieskie ptaki oferujące różne atrakcje.
W czasach kapitalizmu „Panie ” urzedują w mniej lub bardziej oficjalnych domach ucjech lub na tzw. mieszkańówce, a cinkciarze są właścicielami kantorów i lombardów…
Nie ma sensu dziwić się takim zjawiskom bo są one stare jak świat i nie znikną, mogą być tylko mniej lub bardziej zawoalowane.
Kuba to inny świat i inna rzeczywistoć, dla nas tu i teraz utracona ale zawsze można się wybrać na cudowną Kubę i przeżyć niejako podróż w czasie.
Polecam wszystkim ten kraj.
Dirty Dancing2 – jakiś czas temu naprawdę miałem świra na punkcie tego filmu, ale już mi przeszło, zdecydowanie!
nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Czasami warunki życiowe pewnie ich posuwają do tak drastycznych kroków, aby w ten sposób zarabiać na utrzymanie rodziny, a pewnie w innych przypadkach chęć „łatwego” zdobycia pieniędzy, aby poprawić swój niski poziom życia i czysta kalkulacja. Sądzę, że podobnie to wygląda w wielu krajach – włącznie z Polską.
niestety, niemało jest takich miejsc, gdzie podobne sceny mają miejsce, i można znaleźć je znacznie bliżej… cóż, pieniądz rządzi światem, a to dla osób z tak biednych państw szansa na szybki i dobry zarobek, szkoda tylko że tak wielkim kosztem…
Wspaniala strona, ja dopiero planuje jechać na Kube i bardzo dużo dowiedziałam sie z tej strony, jezcze tylko nie wiem czy lepiej być Varadero cz y na jednej z wysepek, podobno są przeurocze!!!!!!!
Bardzo mi miło, że mój blog się podoba! Ja byłam na Cayo las Brujas i bardzo mi się podobało, polecam się tam wybrać 🙂
Byłam na Kubie jest WSPANIAŁA nie zauważyłem tam poruszanego tematu. Za to bardzo inne zjawisko było dla mnie zagadką dużo kobiet e różnym wieku i postury ubranych na biało łącznie z butami. One w ten sposób wyrazały swoją walkę z reżimem. I jeszcze jedno będąc w Hawanie w bardzo biednej dzielnicy przez okno widzieliśmy małe pomieszczenie które było klasą dla dzieci w różnym wieku tzn. Tak od około 7 lat do 14 dosłownie gnoeździlo .się w tej klasie. I jeszcze jedno kubańczycy ktorzy mieli styczność z turystami potrafili ogołocić ich z każdej sumy.
A czy wiesz kim chciałby zostać w przyszłości dzieciaki i młodzież kubańska.
Zagranicznymi turystami bo mają pieniądze i wszystko co chcą. A oni mleko mają na kartki dla dzieci do lat 3, szynki też nie widzą nawet raz w tygodniu.