São Paulo. Ogrom miasta widać już z powietrza – przy zejściu samolotu do ladowania właściwie nie widać, gdzie to miasto się kończy. Pierwsze kroki na kontynencie tak oddalonym od Europy, w kraju, o którego odwiedzeniu marzyłam przez dobre parę lat. Pierwsze zdziwienie lokalsow już na lotnisku – z jakiego regionu jesteś, że masz taki dziwny akcent? No tak, mój europejski portugalski różni się dosyć znacznie od wersji brazylijskiej. W Portugalii każdy wie, jak z humorem naśladować mowę brazylijska, nie pomyślałam, że w drugą stronę może być odwrotnie. A przecież nie każdy ze 160 mln Brazylijczyków miał okazję poznać kiedyś Portugalczyka.
São Paulo nie można porównać do żadnego europejskiego miasta. Średnia wysokość budynków to 15 pięter. Wszechogarniająca wielkość i beton na każdym kroku. Określenie „betonowa dżungla” zdecydowanie pasuje do Sampy, jak to miasto nazywają Brazylijczycy. Stosunkowo mała ilość pieszych – praktycznie wszyscy poruszają się autami. Szaruga miasta dopełniona brakiem wcześniej maści reklam – w 2006 zostały zakazane przez miejscowego burmistrza (dla zainteresowanych więcej tym procederze tu). Tego polskie miasta zdecydowanie mogłyby się od niego nauczyć.
Zatrzymuję się w mieszkaniu u przyjaciela, który pojechał tam na wymianę. 13 piętro wieżowca przy ruchliwej ulicy, w pobliżu centrum. Większość mieszkań w tym bloku należy do jednego właściciela, który wynajmuje je obcokrajowcom, to trochę udawany akademik. Na dole na wejściu portier – w Brazylii to norma. Dwa tygodnie po moim wyjeździe ten sam portier zostanie zaatakowany przez uzbrojoną i zamaskowaną grupę, która sterroryzuje mieszkańców bloku, zbierze ich w jedno miejsce,zaknebluje i oczywiście każe oddać wszelkie wartościowe przedmioty. Na szczęście nikomu nic się nie stanie, ale muszę przyznać, że nawet teraz jak mam ta scenę przed oczami to przechodzą mi ciarki po plecach. Witamy w brazylijskiej rzeczywistości!
Widok z mieszkania L. w dzień i w nocy.
W dzień Sampa – dla odmiany – potrafi okazać zupełnie inne, przyjazne oblicze. W mieście nie ma co prawda za wielu obiektów do zwiedzania, lecz chociażby miłośnicy architektury modernistycznej znajdą tam coś ciekawego dla siebie.
Bardzo spodobał mi się jeden kontrast w São Paulo: w centrum mamy zatrzęsienie wieżowców, które robią wrażenie, szczególnie oglądane z góry z bydynku Banespa wzorowanego na Empire State Building; ciężko dostrzec, podobnie jak z samolotu, kres miasta. Z drugiej strony stosunkowo niedaleko od centrum znajduje się park Ibirapuera, zwany też czasem Central Parkiem, co już pozwala na pewne wyobrażenie, jaki on wygląda. Zielone płuca Sampy to jego idealny opis.
Centrum miasta vs ogromne aloesy i panorama Parku Ibirapuera.
Wisienką na torcie mojej wizyty w największego miasta w Brazylii był Mercado Municipal, czyli targ miejski. Ogrom owoców nieznanych Europejczykom potrafi wywołać zawroty głowy, oczywiście w pozytywnym sensie, to feeria smaków i kolorów. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu caju i coraz bardziej znany u nas acai. Na tym jak i na innych targach w Brazylii najlepiej stosować trik na „Mogę spróbować? Nie ma tego owocu w kraju, skąd pochodzę” u różnych sprzedawców i można najeść się do syta za darmo 😉
São Paulo to też kontrast między dniem i nocą. W dzień stosunkowo przyjazne i bezpieczne, w nocy natomiast bez poruszania się taksówkami nie można się obejść. To kontrast pomiędzy biznesowymi wieżowcami w centrum i fawelami na obrzeżach. I wiecie co? Wbrew powszechnie panującym opiniom ja ten kontrast uwielbiam!
11 komentarzy
tak trzymać, Kami:)
dzięki, postaram się 🙂
Aj aj! Ciekawe przemyślenia. Dobry z Ciebie obserwator Kami i mistrz lekkiego pióra.
dzięki wielkie!
Moja siostra wróciła niedawno z ponad miesięcznego pobytu w Brazylii i właśnie wspominała, że to pierwszy kraj, gdzie naprawdę nie czuła się bezpiecznie, gdzie bardzo szybko można stracić swój dobytek. Co gorsza, widziała niejeden taki przypadek w swojej grupie (byli na konferencji), co chwilę ktoś wracał okradziony. Masakra jakaś. Mam znajomych, którzy mieszkają w Sao Paolo i ciągle zapraszają, ale jakoś tak nie mogę się się jeszcze przekonać 🙂
Moi znajomi byli zarowno w Sao Paolo, jak i w Johannesburgu (u mnie w odwiedzinach), zaskoczylo mnie ich stwierdzenie, ze w Johannesburgu czuli sie bezpieczniej… A tyle sie nasluchalam, ze Johannesburg to „samo zlo” 😉
To ci historia! A nie wierzyłam, jak mówili, że w Ameryce Pd niebezpiecznie…
whaaat?! ta historia z rabunkiem – abstrakcja!
Za każdym razem co czytam twoje posty mam jeszcze większą chęć na Amerykę Południową 🙂
Pozdrawiam
Ja sama widziałam tylko skrawek Ameryki Południowej, ale gorąco polecam wyprawę! Pozdrawiam również 🙂
[…] Brazylia […]