Nasza wymiana studencka w Sarajewie była dosyć kameralna – przyjechało na nią ledwie około 20 studentów, dlatego zrozumiałe było, że dosyć szybko zaczęliśmy zacieśniać więzi między sobą. Wśród najbliższych mi osób praktycznie od razu była Ivana – zawsze uśmiechnięta Chorwatka, ciekawa świata studentka geografii, dziewczyna z sercem na dłoni. Pewnego dnia, kiedy popijałyśmy w naszej ulubionej kafanie mocną kawę po bośniacku zapytała mnie: – Nie chcesz pojechać ze mną na Wielkanoc do Zagrzebia? Nie zdążyłam jeszcze odpowiedzieć, że bardzo chętnie, gdy ta dodała: – Nie no, musisz jechać! Moi rodzice już się nie mogą doczekać, że będą mieli gości na święta.
W takiej sytuacji pozostało mi jedynie spakować walizkę i wsiąść do autobusu jadącego do chorwackiej stolicy. Nie dość, że miałam możliwość poznać lokalne świąteczne zwyczaje, zobaczyć, jak żyje typowa chorwacka rodzina, to jeszcze po raz pierwszy odwiedzałam Zagrzeb.
Stolica Chorwacji od początku wywarła na mnie wrażenie poukładanego miasta. Jego centrum, czyli Donji Grad zostało zbudowane według układu urbanistycznego Milana Lenuzziego, która zakładała wtopienie parków w budynki mieszkalne oraz budynki użyteczności publicznej. W mojej ocenie wyszło mu to świetnie, a sam zamysł jest kontynuowany do dziś, co widać po przepięknych kompozycjach kwiatowych znajdujących się w tej części miasta.
Drugą część miasta, którą odwiedziłam- Gornji Grad – wyrosła na wzgórzu, nad którą góruje gotycka katedra. Elementem łączącym obydwie części historyczne miasta jest zabytkowa kolej linowa, która jest jedną z najkrótszych w Europie – ma zaledwie niewiele ponad 60 metrów. Stamtąd już niedaleko do, moim zdaniem, najpiękniejszego budynku w Zagrzebiu, czyli do Kościoła Św. Marka. Hm, może źle się wyraziłam – kościół jest w środku nieszczególny, ale motyw, w który układają się poszczególne dachówki przykrywające go jest wprost niesamowity!
Tak naprawdę będąc w Zagrzebiu na niedługo przed Wielkanocą ciężko przegapić fakt, iż Chorwaci się do niej przygotowują oraz starannie ją celebrują. Całe miasto jest przyozdobione Wielkimi pisankami, na których namalowane są najważniejsze budynki inne symbole Zagrzebia. W centralnym miejscu miasta – na Placu Bana Jelačića – odbywa się wielkanocny jarmark, a zaraz obok postawiona jest wielka statua przedstawiająca ostatnią wieczerzę. Ale to nie wszystko. Chorwackie zwyczaje wielkanocne nie różnią się bardzo od polskich. Tak samo maluje się jajka, święci się pokarmy w sobotę, a niedziela rozpoczyna się rezurekcją. De facto nie powinno to nas dziwić – starosłowiańska, a jednocześnie chrześcijańska tradycja jest obecna nie tylko w Polsce.
To, co nas różni w kwestii świąt to na pewno podejście – Chorwaci nie są tak poważni jak my. Oczywiście, jest uroczyste wielkanocne śniadanie, ale dlaczego by go nie rozpocząć od kieliszka domowej rakiji? Podczas składania sobie życzeń wszyscy zgodnie ze zwyczajem zagryzają szczypior z młodej cebulki. Mama Ivany upiekła też pyszny tradycyjny chleb z szynką w środku, jak na zdjęciu poniżej. Cały wyjazd wspominam bardzo sympatycznie, a rodzina Ivany przyjęła mnie ciepło i dała poczuć, że na te kilka dni jestem jej częścią. Wniosek nasuwa się jeden: możemy być przedzieleni wieloma granicami, a nasze kraje znajdują się setki kilometrów jeden od drugiego, ale mimo to my – Polacy i Chorwaci – jesteśmy do siebie bardzo podobni.
7 komentarzy
Czuć święta w każdej stronie świata. Przyznaję, że tam się jeszcze nie oderwałem 🙂
Akurat w Chorwacji są bardzo podobne do naszych, nie spodziewałam się, że aż tak bardzo! A Zagrzeb polecam odwiedzić, bardzo klimatyczne miasto 🙂
Bylem w Zagrzebiu, wyszlo jakos przypadkiem jeden dzien. Musze przyznac ze jakos to miasto mnie niczym nie zachwycilo, aczkolwiek ten kosciol z dachem, ktory wyglada jak wyszywany. Jedyny, jak dla mnie piekny punkt!
Te wielkie pisanki w centrum miasta to świetny pomysł! Może uda się coś podobnego rozpropagować w Polsce?
Fajnie to wszystko wygląda. U nas jednak takich dekoracji – moim zdaniem już się nie widzi, są dość rzadkie. Za dwa tygodnie wybieram się właśnie w te strony – na Bałkany, ale prawdopodobnie o Zagrzeb niestety nie zahaczę.
fajny ten Zagrzeb, taka trochę nieodkryta perełka 🙂 a na Wielkanoc fajnie tam musi być, bo to zawsze coś innego niż zwykłe zwiedzanie miasta. A poza tym blond włosy są tak bardzo śmiechowe u Ciebie 😀
Śniadanie świąteczne właściwie jak u nas. Lubię Zagrzeb, piękne miasto, lubię tą ich dbałość o szczegóły i niezwykłe przywiązanie do barw narodowych. Korzystaj z takich zaproszeń kiedy tylko możesz to najlepsza z możliwych opcji poznania kraju.