Kiedy od wczoraj widzę na fejsbuku kilkadziesiąt wpisów z tagiem #jateż, to ogarnia mnie wściekłość. Wściekłość, że dalej na świecie jest tylu facetów, którzy sobie bezczelnie poczynają i nie uważają tego za nic złego. Ja też byłam ofiarą molestowania. W tym roku, podczas mojej podróży.
Od kiedy Alyssa Milano dwa dni temu napisała na swoim Twitterze
Jeśli wszystkie kobiety, które były kiedyś molestowane lub napastowane seksualnie, ustawiłyby sobie #jateż jako status, być może bylibyśmy w stanie pokazać ludziom skalę tego zjawiska.
to moje social media wybuchły. Dosłownie. Dziewczyny, które znam, z wielu zakątków świata, pochodzące z różnych kultur podzieliły się swoimi doświadczeniami. Każdą z tych dziewczyn podziwiam za to, że odważyła się ujawnić niełatwą dla niej historię i że zaprotestowała przeciwko przekroczeniu jej osobistej granicy. Bo tu nie chodzi tylko o gwałt, bo molestowanie to nie tylko naruszenie ciała. To też nazwanie dziewczyny sunią, powiedzenie jej „komplementu” o balonach czy gwizd. To lubieżne spojrzenie, oblizywanie się i wszystko, co sprowadza nas do obiektu seksualnego. To nie jest ok. To nie jest kurwa ok! I kiedy myślę o tych wszystkich wyznaniach tych wszystkich odważnych dziewczyn, to do głowy automatycznie przychodzą mi historie z Timoru Wschodniego. Bo w Timorze Wschodnim ofiarą była praktycznie każda z nas.
To my, ofiary
Anastasiia, Białorusinka, która wyszła za Portugalczyka, trafiła do Timoru ze względu na kontrakt męża. Miała ten komfort, że nie musiała szukać pracy na miejscu, a dnie lubiła spędzać na miejskiej plaży. Skończyła z tym zwyczajem, kiedy jednego dnia, unosząc oczy znad książki, zobaczyła na oko dziesięcioletniego chłopca, który stał obok zupełnie nagi i się onanizował patrząc na nią.
Liliana to Portugalka po pięćdziesiątce, matka dwójki dzieci, która przyjechała do Timoru za pracą. Bycie nauczycielem w Portugalii to życie na głodowych stawkach, a w dawnej kolonii można za nauczycielską pensję i normalnie przeżyć i wysyłać pieniądze do domu. Po pracy chętnie jeździła nad ocean, by popływać. Zamieniła jednak ocean na wściekle drogi basen w czterogwiazdkowym hotelu po jednym popołudniu. Dlaczego? Bo raz, jak weszła do wody, to od razu otoczyła ją chmara dzieciaków i zaczęła ją bezpardonowo obmacywać. Wielu z nich nie miało nawet dziesięciu lat.
Sophie, australijska lekarka, miała dosyć pracy w Sydney na pełnych obrotach i postanowiła polecieć do Dili, stolicy Timoru, by pomagać pro bono w jednej z lokalnych klinik. Teraz szuka nowego mieszkania, a z obecnego nie wychodzi bez kogoś znajomego po tym, kiedy pod wycieraczką znalazła zdjęcie nagiego Timorczyka z podpisem „Chcę Cię rżnąć dziś wieczorem w Twojej klinice”. Chciała to zgłosić na lokalnym posterunku policji, ale tam ją wyśmiano.
Ana, wiecznie roześmiana portugalska prawniczka, od kilku miesięcy pomaga w jednej z lokalnych organizacji. Wieczorami lubiła z koleżanką biegać wzdłuż głównej drogi wijącej się wokół wybrzeża. Biega zdecydowanie rzadziej od momentu, kiedy podczas jednego tylko wieczoru dostała pięć klapsów w tyłek od przejeżdżających na skuterach Timorczyków.
Kamila to ja, wolontariuszka z Polski w hostelu i organizacji ekologicznej. Za każdym razem jak wychodziłam na ulicę po przysłowiowe bułki, to czułam na sobie ten śliski, lubieżny wzrok lokalnych mężczyzn, a średnio podczas pięciominutowego spaceru dziesięć razy słyszałam cmokanie, gwizdanie czy ujadanie. I od pewnego czasu nie chodzę już sama pływać w oceanie, mimo, że mieszkam od niego pięć minut drogi. #jateż byłam ofiarą timorskiego gówniarza.
Timorki mają najgorzej
Nie podałam przykładów dziewczyn z zagranicy przypadkowo. W naszym gronie, w naszej kulturze, łatwiej o tym rozmawiać, łatwiej powiedzieć, że coś nie jest ok, łatwiej postawić mężczyźnie granice. Timorki nie mają takiej szansy. W ich kulturze przemoc domowa i napastowanie seksualne to brutalnie smutna rzeczywistość, o której jednak prawie żadna się nie zająknie, bo dostałaby za to jeszcze większy łomot od swojego faceta, a rodzina i tak wzięłaby jego stronę. Poznałam dwie takie strasznie smutne historie.
Luisa to moja sąsiadka, która ma trójkę pięknych dzieci i mieszka w nowoczesnym domu z dużym ogrodem. Jej mąż, Alexandre, ma dobrą pracę w ministerstwie, a po godzinach gra na gitarze w jednym z popularniejszych timorskich zespołów. Kobieta ostatnio oznajmiła mężowi, że nie chciałaby już mieć więcej dzieci i chciałaby zacząć brać tabletki antykoncepcyjne. Po tym ten ją brutalnie pobił i zgwałcił. Luisa przyszła do mnie dzień później i poprosiła, czy nie mogłabym zrobić dla niej zakupów na kilka dni, gdyż wstydzi się z limem pokazać na mieście.
Maria pracowała w hostelu od kilku miesięcy. Sprowadził ją jeden z właścicieli, u którego wcześniej pracowała na ekologicznej farmie na drugim końcu Timoru. Maria była porywcza, często się buntowała, ale wieczorami nie raz zastałam ją całą we łzach. Okazało się, że regularnie od kilku lat właściciel ją molestuje, a ona nie ma jak temu zapobiec, bo utraciłaby pracę, z której jej rodzina jest taka dumna.
Jestem wściekła, tak cholernie wściekła!
Timorskie dziewczyny nawet nie pomyślały, że mogłyby to gdzieś zgłosić. W swoim kraju naraziłyby się tylko na śmieszność. Obydwie też opowiedziały mi swoje historie tak, że czułam jak to one czuły się winne tego, co je spotkały. Może zamiast wszystkich NGOsów pomagających w odbudowie ekonomicznej kraju czy nawet tych tworzonych specjalnie dla kobiet, by pomagać im w biznesach, w Timorze powinien pojawić się taki, który powie, że to cholerne klepnięcie w tyłek NIE jest ok i powinni ci za to uciąć rękę, to może się czegoś w końcu nauczysz.
Wiem, że w Timorze na ten temat powiedziano by mi, że sama się o to prosiłam, bo przecież każda białaska przyjeżdżająca na wyspę ma ochotę na lokalnych facetów. U nas w Polsce usłyszałabym głosy, że sama się o to prosiłam i po co pchałam do kraju dzikusów, ciapatych czy muzułmanów. Tylko, że w Timorze 96% społeczności to katolicy. I to tacy katolicy, że co niedzielę timorskie kościoły są bardziej zapchane, niż nasze podczas pasterki. To tacy katolicy marzą, by pojechać do Portugalii. Nie do Lizbony, nie do Porto, oni chcą do Fatimy. To tacy katolicy, że jak usłyszą o tym, że jestem z Polski, to emocjonują się i z rozrzewnieniem wspominają wizytę Jana Pawła II w trudnym momencie dla ich kraju. Jeśli tylko będą mieli szansę to ode mnie usłyszeć. Zdecydowana większość tego nie chce, bo woli złapać mnie za tyłek.
Co jest dla mnie najsmutniejsze?
Nie widziałam w sieci żadnego #jateż z Timoru, a tamtejsze dziewczyny pół dnia spędzają na fejsbuku. A kiedy powiedziałam znajomemu timorskiemu nauczycielowi, że od początku edukacji należałoby uświadamiać chłopców, że ciało kobiety, to jej własność, a to, co robią chłopcy dla żartów, jest złe, to tylko się popukał w głowę.
*imiona moich timorskich bohaterek zostały zmienione, by przypadkiem nie sprawić im kłopotów w ojczyźnie
Chcesz dowiedzieć się więcej o Timorze Wschodnim? Przeczytaj moje artykuły!
30 komentarzy
jakos o tych katolacha mnie zupelnie nie dziwi. ;/ najgorsze, ze takich historii jest na peczki i nie dalej niz kilka tyg temu bylam świadkiem kolejnej. w katolickim ultra porządnym małżeństwie. i nie widze tam szans na poprawe jesli kobieta po prostu nie odejdzie. a nie odjedzie bo nawet nie wie, ze może. to polska, duze miasto.
powiem Ci, że nasza smutna polska codzienność to nic przy tym, jak to wygląda w Timorze, a wiem, że i tak tam dotknęłam tylko wierzchołka góry lodowej. timorski kontrast krzyża na szyi do codziennego zachowania na ulicy jest wręcz przerażający. i żebym tu przypadkiem nie była źle zrozumiana: nie mówię, że katolik będzie częściej napastował niż muzułmanin czy ateista. to się zdarza wszędzie. i za często. zdecydowanie za często.
Wg mnie to nie zależy od wyznania , a od mentalności społecznej. U nas w Polsce jest duże przyzwolenie na przemoc domową. Często taką przemoc obserwowałem u osób z wyższym wykształceniem. Trzeba pamiętać że przemoc domowa dotyka też facetów. Tylko o tym się jeszcze mniej mówi. Kobiety potrafią być bardzo perfidne , znam przypadki przypalania włosów żelazkiem przez kobiety itp. Kilka lat byłem wolontariuszem w ośrodku dla osób dotkniętych przemocą i takie przypadki wcale nie były odosobnione. Można by dużo o tym pisać. Ważne też jest to żeby świadkowie i osoby postronne reagowały na taką przemoc nie tylko fizyczną ale i psychiczną. Bo tu ktoś pisze że zna , wie , nie widzi szans ale ciekawe co zrobił żeby pomóc. Jest dużo ośrodków gdzie kobieta czy facet może uciec. Z doświadczenia wiem że trafiają tam w ostateczności(osoby pobite, często z połamanymi kośćmi ) bo zwykle łudzą się że jednak wszystko będzie dobrze i partner się zmieni.
Jacku, dziękuję Ci za te słowa. Zgadzam się, że przyzwolenie społeczne odgrywa tu ogromną rolę I że ofiarami są tu I kobiety I mężczyźni. Jednak co innego przemoc domowa, a co innego molestowanie. To może się łączyć, ale nie musi. Widzę, że w tej akcji biorą udział przede wszystkim kobiety, ale widziałam też parę wpisów facetów I myślę, że to w tej akcji jest najważniejsze: by uświadomić ludziom, że facet też może być molestowany, bo wielu nie mieści się to w głowie…
Do tej pory się łamię czy ustawić status, czy nie. W sumie powinnam, ale coś mnie blokuje. Obserwuję ile pojawia się wokół statusów i kto je ustawia, i jestem zszokowana. Podoba mi się ta akcja, mimo że nigdy nie lubiłam takich publicznych wywnętrzeń, zmian profilowych, flag i zdarzeń z cyklu”wszyscy jesteśmy”. Z drugiej strony – zmienimy statusy, podzielimy sie czymś co siedzi w nas głęboko i mam wrażenie, że i tak nic to nie zmieni. Ci, którzy tego nie akceptują wyrażą sobie wzajemne poparcie Ci, którzy nie robią sobie z tego nic nadal nie będą sobie nic robic.
Ja może jestem idealistką, ale mam nadzieję, że to się w coś jednak przekuje. Aż sama zaczęłam się zastanawiać, czy może nie powinnam wrócić do Timoru I postarać się cokolwiek zrobić w tej sprawie…
Kami, super, że ty też zdecydowałaś się napisać na blogu. Ale najbardziej mnie ciągle dziwi cisza mediów. Raz na kilka godzin wchodzę na te swoje obserwowane portale, a tam ani widu ani słychu dyskusji na ten temat. Dlaczego do diaska?
Widziałam wczoraj, że polityka coś napisała, ale faktycznie, w największych mediach cisza, a dawno nie widziałam tak potężnej akcji! To chyba tylko pokazuje jaką wagę dla mediów mają kwestie nadużyć seksualnych…
Dobry tekst, w punkt. Trzeba o tym mówić głośno. Może przynajmniej w naszym kręgu kulturowym coś drgnie. Przed Timorczykami niestety chyba jeszcze bardzo długa droga 🙁
Nie chyba, tylko na pewno! Nigdzie na świecie nie widziałam tak „dzikiego” seksualnie narodu…. a czy u nas to coś zmieni? Żywię nadzieję, że tak, chociaż nie widzę jakiegoś wielkiego zainteresowania mediów tym tematem…
Z jednej strony zgadzam się z tym co piszesz (zakładając, że Timor i Indonezja to podobnie odległe nam światy), z drugiej, moja indonezyjska sprzątaczka oburza się jak przychodzi do nas pewien miejscowy, żeby przesiadywać przy barze sącząc herbatę i podglądając turystki – w hostelu mamy basen, na którym białe dziewczyny paradują w bikini. Nigdy nic złego nie powiedział ani źle się nie zachował oprócz tego, że patrzy i to wcale nie jakoś specjalnie nachalnie, nie mamy w sumie podstaw, żeby go wyprosić, ale Pani ta z ogromnym oburzeniem komentuje, że na pewno nie odważyłby się patrzeć w ten sposób na indonezyjskie kobiety, bo nie pozwoliłyby sobie na to, a tak w ogóle coś takiego można zgłosić na policję, bo w ich kulturze nie jest to normalne. Jak mówię, że w naszej kulturze normalne to też nie jest to ona tylko wybucha śmiechem.
Dla mnie najgorzej było na Sri Lance, tam obmacywali mnie nawet w towarzystwie mojego „męża”.
http://emiwdrodze.pl/sri-lanka/miedzy-bogiem-a-dziwka/
powiem Ci, że – na tyle, co mogłam doświadczyć – to Timor i Indonezja to jednak dwa różne światy pod względem podejścia do kobiet, bo molestowanie białych dziewczyn w Indonezji na pewno nie jest tak powszechne, jak w Timorze właśnie. Z drugiej strony widzę totalne podobieństwo między timorską codziennością, a tym, co Cię spotkało na Sri Lance, masakra…
Straszne, szczególnie, że piszesz, że w molestowaniu uczestniczyły dzieci… i to jako oprawcy!
Tak, one od małego to podłapują od starszych kolegów. I w ogóle nie kumają, że to coś złego, dla nich to tylko zabawa!
Dzięki Kami, że podzieliłaś się przykładem z innej kultury. Straszne jest to, co się dzieje i równie straszna jest nasza bezradność i często nie moc, żeby coś z tym zrobić i zareagować…
jak reagowałam, czyli zdzieliłam dzieciaka po głowie za to, że próbował mnie dotknąć, to podbiegła do mnie jego matka i zaczęła się wydzierać czemu biję jej dziecko. jak powiedziałam dlaczego, to odpowiedziała, że to był żart. wszystkie członki mi opadły…
Bardzo dobrze, że o tym napisałaś. Ostatnie dni z tym wszędobylskim tagiem są dla mnie mega refleksyjne. :/ Zastanawiam się tylko, czy będą takie choć dla części tych beznadziejnie złych ludzi… OBY!
Ewa, dla mnie najgorsze w Timorze było to, że tam od małego dzieci molestują kobiety. dzieci! i nikt im nie powie, że to jest złe 🙁
#MeToo, choć właśnie częściej w Polsce niż w podróży. https://randomtravelstories.com/2017/10/18/metoo-czyli-bezpieczniej-czuje-sie-w-podrozy/
niestety takie sytuacje zdarzają się wszędzie… mi też się to jeszcze przydarzyło w moim rodzinnym mieście i w Chorwacji, ale zdecydowałam się napisać o Timorze, bo tam jest to po prostu chleb powszedni, a molestujący są nierzadko w takim wieku, że mogliby być moimi synami…
Coraz częściej mówią o tym także media. Nie dalej jak wczoraj przeczytałam, że w samym centrum Warszawy, tuż obok miejsca gdzie mieszkam facet szedł ulicą i łapał kobiety za krocze! To cytat. No żesz… Mi się to jakoś w głowie nie mieści
To akurat dobrze, że media w końcu o tym mówią. Ja w warszawskim metrze spotkałam kiedyś ekshibicjonistę, więc nigdy nie wiadomo, co czai się za rogiem! Najważniejsze, to reagować!
Jestem tak samo wściekła jak Ty, tym bardziej gdy słyszę, że teraz kobiety na pokaz próbują dołączyć do akcji. Sam fakt, że taka akcja jest jest wielkim, pozytywnym krokiem do przodu. Musi być lepiej.
Tak, widziałam już te komentarze, że to na pokaz, albo, „żeby kobieta się dowartościowała, bo przecież jak ktoś ją molestował, to znaczy, że jest atrakcyjna”.. no wszystkie członki opadają! może ta akcja coś zmieniła, ale niestety jest jeszcze mnóstwo facetów, którzy w ogóle nie zrozumieli, o co w niej chodzi…
Bardzo smutne jest to co piszesz. A jak pomyśli się, że taka sytuacja ma miejsce nie tylko w malutkim Timurze, ale w zdecydowanej większości świata to smutek jest jeszcze większy. Agresja to agresja, ale zastanawia mnie jak ją widzą same Timurki, czy są jej świadome? Bo to, że trzeba uświadamiać chłopców to jedno, a to, że trzeba budować samoświadomość kobiet to drugie.
Dokładnie, to niestety dzieje się na całym świecie, ja podałam tylko przykład z mojego podwórka. Myślę, że większość timorskich kobiet (a to właśnie większość mieszka w małych miasteczkach lub wsiach) nie zdaje sobie sprawy z sytuacji, gdyż zostały wychowane w patriarachacie i od zawsze żyją w świecie rządzonym przez mężczyzn. Widać jednak nadzieję i jakiś zalążek ruchów feministycznych w Dili. Ja, mając w pracy w Timorze pod sobą trzy Timorki, starałam się im doradzać w tych kwestiach.
Ja też Ci dziękuje za ten tekst. Niech idzie w świat! Kropla drąży skałę. Choć obie wiemy, że na timorskie podwórko nie będzie miał on raczej żadnego wpływu, być może dotrze do naszych polskich macho menów, którzy nierzadko mają podobne zbrodnie na swoim sumieniu 🙁 Sama z dzieciństwa pamiętam sytuację, kiedy z przerażeniem pędziłam do domu ile sił w nogach, bo jakiemuś zbokowi zachciało się „robić sobie dobrze”, kiedy z koleżankami opalałyśmy się nad rzeką. Ba w Warszawie w autobusie miejskim przy Dworcu Wschodnim dochodziło do podobnych sytuacji… A nie żyjemy w Timorze Wschodnim tylko wydawać by się mogło cywilizowanej, katolickiej Polsce.
takie sytuacje mogą przydarzyć się wszędzie, ja też raz spotkałam ekshibicjonistę w warszawskim metrze…
Z tego, co piszesz widać, jak inna jest tam mentalność ludzi. Bo skoro nawet matka, kobieta, uważa, że to co robi jej syn jest tylko głupim żartem to wiadomo, że sytuacja szybko się nie zmieni. Zastanawiam się z czego wynika ten zupełny brak szacunku do kobiet w timorskiej kulturze?
też się nie raz nad tym zastanawiałam… może to lata indonezyjskiej okupacji odcisnęły na ludziach takie piętno? Kobiety na każdym kroku były molestowane, gwałcone, zabierano im dzieci, zmuszano do małżeństw z Indonezyjczykami… Nie wiem, ale naprawdę ciężko mi zrozumieć reakcję tej matki…