Jedziesz sama? Ale jak to? Nikt nie chce z Tobą jechać? Znalazłaś już kogoś na wyjazd? Te pytania od dłuższego czasu kierują do mnie moi znajomi. -Nie – odpowiadam. – Jak to? I nie boisz się? – pada kolejne pytanie. – Nie, a czego miałabym się bać? – No nie wiem, że Cię napadną czy coś… – Nie – uśmiecham się – w życiu raz mnie napadli i to było w Warszawie, 15 minut drogi od mojego domu.
Jest takie powiedzenie „prawdziwe życie zaczyna się tam, gdzie kończy się Twoja strefa komfortu”. Coś w tym jest. Nie powiem, bym nie czuła lekkiego dreszczyku emocji związanego z wyjazdem. Ale to bardziej ekscytacja.
Jak podróżować solo? To proste: kupić bilet i wyjechać 🙂 Ale przy tym pamiętać też, by regularnie i na wszelki wypadek podawać rodzinie aktualne miejsce przebywania i następne miejsce pobytu. Należy pozostać rozważnym i kierować się zasadą „jeśli nie zrobiłabym tego samego w Warszawie, to czemu mam to zrobić teraz?”. Jeśli wyjeżdżamy do kraju mocno odmiennego kulturowo, warto wcześniej przyswoić sobie zasady panujące w tamtejszym społeczeństwie i przestrzegać ich na miejscu.
Jakie korzyści daje mi podróż solo? To przede wszystkim wolność wyboru: od planowania całej trasy, ciągłe jej zmienianie (jak w moim przypadku) przed i w trakcie podróży, czy możliwość pojechania w miejsca, których nikt inny nie chce odwiedzić (jest tu ktoś, kto ma ochotę zobaczyć blokowiska Hong Kongu? Bo ja tak!). To możliwość wyboru, czy w danym momencie chcemy czy nie chcemy przebywać z innymi osobami. Takie proste? No jasne. A teraz pomyslcie ile razy byliście z kimś na wyjezdzie, kto w taki czy inny sposób uniemożliwił cieszenie się nim w pełni. Zakładam, że wiele było takich sytuacji, ja też takie miałam.
Wyjazd solo nie oznacza przecież, że nie będziecie mieli kontaktu z innymi osobami. Zatrzymywanie się w hostelach, wyjścia do często uczęszczanych miejsc czy couchsurfing dają okazję do poznawania naprawdę fantastycznych ludzi. A prawdopodobieństwo, że poznamy kogoś podróżując sami jest zdecydowanie większe!
Może to zabrzmi trywialnie, ale podróż solo umożliwia też spojrzenie w głąb siebie. De facto można też obserwować siebie również w codziennym życiu, ale.. ale czy w naszym zabieganym życiu mamy na to czas? Przebywanie z dała od naszego naturalnego środowiska pozwoli spojrzeć na problemy z innej perspektywy i całkiem prawdopodobnie pozwoli nam łatwiej je rozwiązać. To też na pewno dobry moment na uporządkowanie priorytetów w życiu.
Ostatnia rzecz, która chciałabym poruszyć w tym temacie to satysfakcja z podróży. Czy może być coś, co bardziej napawa nas dumą, niż poczucie zrealizowanego celu? Ja za cel obrałam sobie samotny wyjazd do Azji Południowo-Wschodniej, ze wszystkimi jego przywilejami i obawami, zdecydowałam się być za siebie w stu procentach odpowiedzialna i tak, jestem od krok od jego osiągnięcia! Kiedyś osiągnę moje marzenie o zjechaniu całego świata, ale wiem, że od czegoś trzeba zacząć.
Zostawiam Was z moimi luźnymi przemyśleniami, a tymczasem idę się pakować na wyprawę do Malezji!
2 komentarze
[…] blogu pojawiły się już moje teoretyczne rozważania dotyczące podróży solo. A jak to wygląda w praktyce? Dziś chciałabym przełamać mit, który […]
Ja od jakiegoś czasu intensywnie myślę o podróży tylko w swoim towarzystwie, ale chyba nie jestem aż tak odważna… 🙂
Pozdrawiam