W Sydney można być miesiącami i dalej nie poznać za dobrze tego miasta. Co więc warto zobaczyć w Sydney przez 2 lub 3 dni, a co można sobie odpuścić? Przeczytajcie mój subiektywny przewodnik po Sydney!
Sydney: co warto zobaczyć?
Zachwyć się operą i odpocznij w Królewskich Ogrodach Botanicznych
Słynna Opera jest symbolem Sydney zupełnie nieprzypadkowo. Już w momencie jej wyboru spośród wszystkich złożonych konkursowych prac była innowacyjnym projektem i takim pozostała do dziś. Połączenie lekkiej betonowej konstrukcji z geometrycznymi białymi płytkami pokrywającymi powierzchnię dachu budynku nieustannie zachwyca, choć porównując gmach opery z moimi wcześniejszymi wyobrażeniami w rzeczywistości wydaje się ona dosyć… mała! Niemniej to budynek, na który można się gapić godzinami, a i tak się nie nudzi.
Królewskie Ogrody Botaniczne znajdują się zaraz obok opery i prezentują najciekawsze okazy flory w Australii oraz tej jeszcze sprowadzanej z europejskiego kontynentu. Moje ulubione miejsca w ogrodach to palmiarnia oraz Pawilon Calyx. To idealne miejsce, by się zrelaksować po przechadzce po centrum miasta, a wejście do ogrodów jest darmowe!
Opera w Sydney i Królewskie Ogrody Botaniczne po jej prawej stronie
Zażyj kultury w Art Gallery of NSW lub MCA
Australia nie zaoferuje nam takich zbiorów kultury, jak europejskie muzea, ale i tak uważam, że warto zapoznać się z lokalnymi dziełami sztuki. W Art Gallery of NSW znajdziecie pokaźne zbiory najważniejszych australijskich malarzy, jak i dużo dzieł sztuki aborygeńskiej. W MCA (Museum of Contemporary Art) możecie zapoznać się z dziełami współczesnych australijskich artystów. W obu muzeach wstęp na wystawy stałe jest darmowy.
Jedna z wystaw w Art Gallery of New South Wales
Odwiedź Observatory Hill
W Sydney znajduje się wiele ciekawych punktów widokowych (to miejsce na osobny post), lecz ten ze wzgórza, gdzie znajduje się obserwatorium jest moim zdaniem jednym z najbardziej urokliwych, szczególnie w godzinach popołudniowych. Z jednej strony na horyzoncie widnieje piękna, lekka konstukcja Harbour Bridge, z drugiej można podziwiać bieg rzeki Paramatty, a na wprost rozpościera się panorama dzielnicy biznesowej North Sydney. Na ławeczkach pod ogromnymi drzewami na wzgórzu można spędzić długie godziny. Do Observatory Hill można dojść w kilkanaście minut spod budynku Opery.
Widok z Observatory Hill na North Sydney i most
Przejdź się Harbour Bridge aż do Kirribilli
Jedną z moich ulubionych tras spacerowych po Sydney jest ta, która prowadzi przez Harbour Bridge. Spacer ten pozwala na przyjrzeniu się konstrukcji mostu z bliska, ale przede wszystkim na podziwianie panoramy miasta z operą i centrum biznesowym na czele. Dopiero z mostu widać intensywny ruch miejskich promów wyruszających z Circular Quay co kilka minut czy mnogość jachtów i łajb, którymi mieszkańcy Sydney pływają po zatoce.
Wiele osób kończy spacer po drugiej stronie mostu w okolicach Milsons Point, warto jednak poświęcić kilka dodatkowych godzin na wałęsanie się po uroczej dzielnicy Kirribilli. Spacer ten zawsze kończę na małej przystani promowej zlokalizowanej dokładnie vis a vis opery – świetny widok gwarantowany!
Widok z przystani w Kirribilli na operę i CBD
Popłyń promem (nie tylko do Manly)
Na liście sydnejskich ‚must do’ zawsze widnieje porada by złapać prom z Circular Quay do Manly. To prawda, widok z promu płynącego do Manly jest niesamowity. Po początkowym minięciu opery (i to z całkiem bliska), chwilę później rozpościera się zapierająca dech w piersiach panorama miasta. Należy jednak wziąć pod uwagę, że prom ten – szczególnie w weekendy – jest bardzo zatłoczony i uniemożliwia pełne rozkoszowanie się widokami.
Zamiast czekać w długiej kolejce na prom do Manly polecam złapanie innego promu, na przykład tego płynącego do Taronga, Cremorne Point czy Watsons Bay. Inne, ale równie ciekawe widoki oferuje prom płynący w górę rzeki aż do Parramatty, który mija po drodze chociażby ciekawą Cockatoo Island czy miejsca o uroczych nazwach, jak np. Kissing Point.
Prom do Taronga
Przejdź się z Bondi do Coogee lub z Manly do Spit
To, za co lubię Sydney to mnogość tras spacerowych i trekkingowych w mieście oraz jego najbliższej okolicy. Jedna z ulubionych tras na półdniowy spacer prowadzi od słynnej plaży Bondi do nie mniej urokliwej Coogee. Po drodze mija się kilka mniejszych lub większych plaż oraz cmentarz Waverley pięknie usytuowany na wzgórzu. To chyba najpopularniejsza z tras w Sydney, dlatego radzę ją omijać w letnie weekendy, gdzie może być dosyć tłoczno.
Inna trasa w obrębie miasta, którą bardzo lubię to ta prowadząca z Manly do Spit lub na odwrót (ja akurat zaczynałam mój szlak ze Spit). Trasa prowadzi przez las pełen ogromnych eukaliptusów i paproci, gdzie jaszczurki dosłownie same wchodzą nam pod nogi. Po drodze można odpocząć na jednej z wielu małych, urokliwych plaż lub podziwiać widok na drugą stronę zatoki z Arabanoo Lookout.
Spacer z Bondi do Coogee
Znajdź ciekawe zakątki w CBD
Sama dzielnica biznesowa, czyli Central Business District, zupełnie mnie nie zachwyca. Sprawia nieodparte wrażenie, że powstała zupełnie bez ładu i składu, a niektóre rozwiązania architektoniczne zastosowane w wieżowcach w ogóle do mnie nie przemawiają i przypominają warszawski boom na biurowce w latach 90. No bo jak wytłumaczyć łososiowe elementy na budynku ze szkła? Poza tym to chyba jedyne miejsce w Sydney pełne spieszących się ludzi: biznesmenów biegnących z lunchu do korpo czy Chińczyków oblegających zakupową Pitt Street. Rozkopane główne ulice nie dodają klimatu temu miejscu.
Mimo to, w CBD można znaleźć ciekawe miejsca czy budynki, trzeba się tylko o to trochę postarać. Wychwalany przez wszystkich Queen Victoria Building zasługuje w pełni na swoją sławę, lecz moim osobistym faworytem w CBD jest malutka, wąska uliczka Angel Place, nad którą zawieszona jest instalacja z… pustymi klatkami dla ptaków. Praca nazwana ‚Zapomniane dźwięki’ została zaprojektowana przez Michaela Thomasa Hilla pokazuje, a właściwie pozwala usłyszeć śpiewy ptaków, które mieszkały kiedyś w tej części Sydney, zanim stała się ona centrum metropolii. Co więcej, tak samo jak w naturalnym środowisku, śpiewy zmieniają się w zależności od pory dnia!
Angel Place w CBD
Odwiedź jedną z kilkudziesięciu plaż w Sydney
Śmiem twierdzić, że mieszkańcy Sydney, na równi z tymi, którzy zamieszkują Rio de Janeiro czy Lizbonę, są najbardziej uprzywilejowani na świecie jeśli chodzi o dostęp do wielu pięknych plaż w obrębie metropolii. W Sydney naprawdę jest w czym wybierać: są plaże małe, duże, wąskie, szerokie, od strony oceanu czy od strony zatoki. Przez ostatnie trzy miesiące udało mi się odwiedzić tylko część z nich. Moimi osobistymi faworytami są Wanda Beach w Cronulli, Tamarama i Cane Cove w Watsons Bay.
Wanda Beach w Cronulla
Zobacz zachód słońca z Watsons Bay
Watsons Bay to dla mnie jedno z fajniejszych miejsc w Sydney w ogóle. Półwysep, który odgranicza zatokę sydnejską od pełnego morza może się pochwalić kilkoma urokliwymi plażami od strony zatoki, a od strony oceanu zwieńczają go wysokie masywne klify, na których przycupnęła latarnia Hornsby. Moim ulubionym miejscem na półwyspie jest plaża Cane Cove, skąd rozpościera się cudowny widok na słońce zachodzące za sydnejskim CBD.
Zachód słońca z plaży Cane Cove
Pójdź na street art i drinka do Newtown
Nie ukrywam, że mam nieco hipsterskie ciągoty, więc naturalne jest, że dobrze odnajduję się w Newtown – alternatywnej części Sydney. Newtown to miejsce, które żyje całą dobę – w ciągu dnia czas tu można spędzić w licznych knajpach, kawiarniach czy dizajnerskich sklepach, a wieczorem dzielnica pokazuje swoje imprezowe oblicze, gdzie w jednym z wielu lokalnych hoteli najlepiej wychylić drinka ze znajomymi.
Newtown to też centrum street artu w Sydney. Poszukiwanie lokalnych murali może zająć nawet pół dnia, gdyż są usytuowane w różnych częściach dzielnicy, lecz zapewniam, że warto podjąć ten wysiłek nawet, jak nie jest się fanem sztuki ulicznej!
Jedna z uliczek w Newtown
Co możesz sobie odpuścić w Sydney?
Darling Harbour
Absolutnie nie rozumiem zachwytu ludzi nad Darling Harbour, bo to chyba najbardziej sztuczne miejsce w Sydney. To zatoka, wokół której wyrosły jak grzyby po deszczu wielkie biurowce, które okala promenada z pokaźną ilością knajp. Coś, co w założeniu mogłoby być fajne, jest totalnie bez wyrazu i klimatu. Warto się tam wybrać tylko wtedy, kiedy odbywa się tam jakaś fajna impreza plenerowa, na przykład kilka tygodni temu byłam tam na bardzo fajnym serbskim festiwalu.
Naprawdę, jak Darling Harbour może się podobać?
The Rocks
Najpierw usłyszałam, że The Rocks to starówka Sydney, później się tam pojawiłam i… oniemiałam. Nie z zachwytu, ale ze zdziwienia. Jak dla mnie te kilka ulic z ulokowanymi przy nich przydrogimi knajpami czy sklepami to naprawdę nic szczególnego i nie rozumiem, dlaczego akurat to miejsce przyciąga tylu ludzi.
"Starówka" Sydney. Pff...
Gdzie znajdują się najfajniejsze miejsca w Sydney? Znajdź je na mapie!
Znacie jeszcze jakieś inne miejsca w Sydney warte odwiedzenia? Napiszcie o nich w komentarzach!
Chcecie wiedzieć więcej o moim życiu w Sydney? Przeczytajcie wrażenia z trzeciego, czwartego i piątego miesiąca w podróży dookoła świata!
4 komentarze
Cieszę się że trafiłam na ten wpis! Bardzo praktyczny! I jeszcze mapka <3 Idzie do ulubionych i mam nadzieję że niedługo skorzystam z niego w praktyce! 🙂
Super! Bardzo się cieszę, że się spodobał 🙂 Sydney polecam z całego serca, to super miasto!
Dzięki za super praktyczny wpis i twoje wskazówki. Możesz może polecić w okolicach Sydney jakiś camping, z dobrym połaczeniem do centrum Sydney? Nie chcemy się do centrum pakować naszym campervanem. Pozdrowienia
Dziękuję, mam nadzieję, że wskazówki się przydadzą! camping w cudownym otoczeniu i naprawdę blisko centrum jest na cockatoo island 🙂