Mimo tego, że Albania geograficznie jak najbardziej znajduje się w Europie, ba, graniczy z dwoma państwami należącymi do Unii Europejskiej – drogą lądową z Grecją, a morską z Włochami – to przez gro Europejczyków jest traktowana jako państwo trzeciego świata. Przez dekady kraj był praktycznie zamknięty na inne, na co niewątpliwie miał wpływ chyba najbardziej zaostrzony reżim na Starym Kontynencie (jeden z absurdalnych zakazów głosił, że nie można było posiadać samochodu), wymyślony i konsekwentnie wcielany w życie przez Enwera Hodżę. Dawny ustrój polityczny niewątpliwie ma wpływ na obecne postrzeganie Albanii. Przeciętnemu Europejczykowi jawi się on jako kraj dziki i niebezpieczny, do którego właściwie nie ma po co jechać. Czy tak jest istotnie? Uważam, że wręcz przeciwnie: Albania to kraj ze wspaniałą przyrodą, gdzie jeszcze nie dotarły tłumy turystów. Ale o tym innym razem. Dziś chciałabym Wam pokazać kilka rzeczy, które zaskoczyły/zdziwiły mnie podczas pobytu w tym kraju.
1. Lek na całe zło
Albańska waluta przewrotnie dla nas, Polaków, nazywa się Lek. Nazwa waluty wzięła się od albańskiego księcia Lekë Dukagjini. Jest niewymienialna w innych krajach.
2. Język znikąd
Język albański jest niepodobny do żadnego innego języka indoeuropejskiego, ponoć jedynie z rumuńskim łączy go parędziesiąt słów. Językoznawcy twierdzą, że w pewnym stopniu podobny jest do języków kaukaskich, ale nie ma na to stuprocentowego potwierdzenia. W tym narzeczu nawet Albania brzmi dziwnie – Shqipëria.
3. Ziemia obiecana
Dla Albańczyków kraj marzeń to Włochy, który znajduje się jedynie ok. 70 km w linii prostej od ich ojczyzny. Dlatego też włoski to drugi najczęściej wybierany język, którego uczą się Albańczycy. Co ciekawe, włoski znają też starsi mieszkańcy tego kraju, głównie z regionu wybrzeża – od wielu lat większość z nich mogła odbierać włoską telewizję. po upadku reżimu Envera Hodży wielu z nich emigrowało do Włoch. Obecnie albańską diasporę na Półwyspie Apenińskim szacuje się na ok. 800.000 tysięcy osób.
4. Niezidentyfikowany uniwersytet
W Albanii znajduje się Uniwersytet, który mógłby spokojnie wygrać konkurs na najdziwniejszą nazwę uczelni wyższej na świecie – mowa o UFO University. Czy wykładają tam astrologię i pokrewne nauki? Nie mam pojęcia, ale astrologia po albańsku brzmi świetnie!
5. Zaprzysiężone dziewice
To chyba największy fenomen kulturowy Albanii (głównie północnej), wywodzący się z wielowiekowej tradycji, która jest już powoli na wymarciu. Były to kobiety, które najczęściej wskutek braku męskiego potomka w rodzinie, składały śluby czystości i symbolicznie przejmowały obowiązki głowy rodziny, a przez innych bez cienia ironii były traktowane, jak mężczyźni. Jeśli interesuje Was szerzej ten temat, zapraszam tu.
6. Skóra, fura i komóra
Status społeczny w Albanii wyznacza nie dom ani wykształcenie, ale samochód. Stąd właśnie tyle wypucowanych Mercedesów na dziurawych albańskich drogach. Będąc w Tiranie w popularnej, centralnie położonej dzielnicy Blok miałam wrażenie, że jest to miejsce, gdzie przypada największy odsetek luksusowych aut na mieszkańca. Oczywiście z mojej strony to spora przenośnia, ale jak na stosunkowo niski poziom PKB tego kraju, to ilość luksusowych aut jest imponująca.
7. Brak dworców i rozkładów jazdy
Chociaż może się to wydawać absurdalne, to tak właśnie jest. Na przykład w Tiranie w zależności od miejsca, gdzie się udajemy (północ, południe kraju albo np. do Macedonii), trzeba się udać na odpowiednią ulicę, gdzie widząc skupisko autobusów musimy poszukać swojego. Godziny odjazdu też są elastyczne – ja jadąc z Tirany na południe kraju byłam poinformowana, że autobus, który muszę złapać odjeżdża o 9 rano, a już po przyjeździe na „parking” dowiedziałam się, że faktycznie jedzie tego samego dnia, ale dopiero o 13. Takiej prowizorki, rozgardiaszu i zamętu jeśli chodzi o komunikację międzymiastową zdecydowanie nie ma w żadnym innym bałkańskim kraju.
8. Obowiązkowa krwawa zemsta
Chociaż Gjakmarrja jest już niespotykanym elementem prawodawstwa i kultury albańskiej (była w użyciu do końca drugiej wojny światowej), to uważam, że warto o niej wspomnieć. Była zwyczajowym prawem krwawej zemsty, stosowanym w przypadku zabójstwa czy znieważenia członka danego rodu, które dokonywało się po zemszczeniu się na sprawcy. Za sprawcę uznawano niekoniecznie osobę, która bezpośrednio dokonała czynu, ale całą jego rodzinę. Zemsty musiał dokonać męski członek rodziny, która została pokrzywdzona. Fakt, który może być dla nas niezrozumiały mówi, że zemsta była obligatoryjna. Można było ją wykonać nawet po kilkudziesięciu latach, co powodowało długoletnie konflikty pomiędzy różnymi narodami.
9. Bunkry… są!
Bunkry to kolejny element absurdu Albanii. Szacuje się, że dla około 3 milionów Albańczyków w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zbudowano ponad 700 tysięcy bunkrów w całym kraju w proporcjach jeden bunkier dla jednej czteroosobowej rodziny. Enver Hodża po zerwaniu kontaktów z innymi państwami i doprowadzeniu do totalnej izolacji Albanii na arenie międzynarodowej, obsesyjnie uważał, że jego kraj zostanie zaatakowany, więc musi on przygotować na to swoich rodaków. Jak dobrze wiemy nic takiego nie miało miejsca, dyktatura się skończyła, ale bunkry z betonowo-stalowej konstrukcji pozostały. Obecnie często „zdobią” plaże czy pastwiska dla owiec.
10. Flaga
Flaga dla Albańczyków jest bardzo istotnym elementem tożsamości. Praktycznie w całym kraju (może z wyjątkiem południa, które zamieszkuje liczna mniejszość grecka) budynki mieszkalne są ozdobione czerwonymi flagami z dwugłowym czarnym orłem.
Podobał Ci się ten wpis? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz. Chcesz zobaczyć jak wygląda najpiękniejsza plaża w Albanii? Kliknij tutaj!
11 komentarzy
Hmm z tą krwawą zemstą jest generalnie tak, że niestety nie zniknęła tak do końca. Oczywiście nie występuje w większych miastach, tylko na głębokiej prowincji.
„Od lipca 1990 r. do lipca tego roku w wyniku aktów samosądów – z powodu krwawej zemsty, ale nie tylko – zginęło 10,5 tys. Albańczyków, w tym od stycznia br. – 102 osoby – wynika z danych Ogólnonarodowego Komitetu Pojednania (CNR). Dokumentuje on przypadki wendety w Albanii i działa na rzecz pojednania zwaśnionych rodzin.”
-> takie statystyki podawała ostatnio Gazeta Wrocławska. Artykuł jest dość wstrząsający, bo okazuje się, że ta krwawa tradycja nadal jest mocno zakorzeniona. Jednak podkreślę raz jeszcze, w większych miastach oraz wzdłuż wybrzeża, pewnie nie wiele osób o czymś takim pamięta.
Flagę Albańczycy mają piękną, ale warto dodać, że oni ogólnie są bardzo silnie przywiązani do swej narodowości, świętują każde narodowe święto i cieszą się, gdy obcokrajowcy promują ich kraj i kulturę zagranicą.
Fura, skóra i komóra dość dobrze opisuje stosunek Albańczyków do szeroko pojętego lansu. Najpopularniejszym telefonem w Albanii jest iphone. Ja z moją XperiąZ wyglądałam w salonie telefonii komórkowej jak ufoludek.
Jeszcze do niedawna najpopularniejszym autem w Albanii był stary Mercedes. Obecnie wyparty został przez ściągane używki z zagranicy, głównie wypasione terenowe Audice czy BMW.
Włochy już coraz mniej są ziemią obiecaną dla Albańczyków. W ostatnim czasie to Włosi emigrują do Albanii, gdzie żyje się taniej i można dodatkowo zarobić nie tak źle. Albańczycy nadal wyjeżdżają do Włoch, ale coraz więcej z nich wybiera Anglię i USA.
o 5 rzeczach wiedziałem, reszta nowość, bardzo ciekawe 🙂
Dzięki! Będzie więcej tego typu postów 🙂
UFO wygląda najciekawiej 🙂 aż sprawdziłem sobie czy to przypadkiem nie jest jakiś skrót – no i nie jest… taka nazwa
gdybym jeszcze studiowała, to chętnie wyjechałabym tam na wymianę 😉
Zawsze jak myślę o Albanii to mam w głowię tą piosenkę Kazika „Radio Tirana, od wieczora do rana”. nie wiem dlaczego, głupie wiem. Ale zawsze ta piosenka brzmiała trochę złowieszczo, powiedz, jaka ta Albania, bać się czy nie bać? Jak się czułaś?
nie bać się 🙂 ja pojechałam we dwie z kumpelą i ani razu nie miałyśmy takiej sytuacji, by czuć się niebezpiecznie. myślę, że warto tam jechać, kiedy nie ma jeszcze tłumu turystów, polecam!
Albania jest tak bardzo fascynująca, właśnie przez to odizolowanie. W sumie to niczego się nie spodziewałam przed wizytą tam, a kraj mnie mega zauroczył! No i bunkry rewelacja, najlepsze te w przydomowych ogródkach 🙂 (a z komunikacją tez miałam podobne przygody…:))
ja osobiście przyznaję jej tytuł największego państwa „od czapy”. ale, że jestem fanem rzeczy od czapy i takich nieoczywistych, to przyznam, że też mi się tam bardzo podobało 🙂
No niezmiennie się tam wybieram. Kilku rzeczy nie wiedziałam. O tych dziewicach mega! Wysokie obcasy miały dzięki Tobie nową czytelniczkę
[…] leżaków. Dla mnie osobiście miała też jeden specyficzny bonus – bunkry. Tak, jak już Wam kiedyś wspominałam, uwielbiam bunkry, a i miałam takie małe marzenie, by zobaczyć bunkier na plaży. Spełniło […]