Nie wiem, jak Wam, ale mi powoli nudzą się klasyczne, typowe miejsca na wakacje w Europie. Choć nic nie zastąpi mi widoków mojej ukochanej Lizbony, to lubię odkrywać nowe, ciekawe miejsca z dala od utartych turystycznych szlaków. Dziś chciałabym Was przekonać, że wizyta w Albanii, a konkretnie w Himara może być świetnym pomysłem na wakacje.
Wyobraźcie sobie bezkresną taflę czystego, ciepłego morza z jednej strony i soczyście zielone góry z drugiej. Pomyślcie, że jeśli chcecie dostać się na pustą, szeroką plażę nad tym pięknym turkusem, musicie przejść przez gaj oliwny, gdzie przypadkowo mogą się wami zainteresować kozy lub owce, bo innych żywych osobników raczej tam nie spotkacie. Brzmi wspaniale? To dodajcie do tego fakt, że może w ogóle nie chcecie opuszczać Waszego lokum, bo jest na tyle przytulne, relaksacyjne, a właściciele na swój sposób ujmujący i zainteresowani gośćmi, jakby to byli ich przyjaciele? Tak, takie miejsce istnieje w dalekiej, przez wielu uznanej za dziką, Albanii. Mimo tego, w tym miejscu nie mogę zacytować klasyka i powiedzieć, że „bunkrów nie ma, ale i tak jest zajebiście” bo… no bo bunkry są! No ale po kolei.
Gdyby nie dwóch sympatycznych chłopaków pracujących w Hostelu Albania w Tiranie, to pewnie w życiu bym nie dojechała do Himare. Po odwiedzeniu stolicy Albanii moją ideą było odwiedzenie południowej części tego kraju i spędzenie kilka dni na wybrzeżu, nie miałam jednak konkretnego planu. Z pomocą przyszli właśnie hostelowi recepcjoniści. – Co prawda my tam jeszcze nie byliśmy, ale dostaliśmy te ulotki od kilku osób, które stamtąd przyjechały i bardzo się im podobało – skwitował. Długo się nie zastanawiałam. Po małych perturbacjach dostałam się do Himare, a mimo, że miasteczko liczy ledwie dwa tysiące mieszkańców, to nie tak łatwo było znaleźć poszukiwany obiekt, gdyż – jak się później okazało – w Himare nie ma… nazw ulic! Na szczęście w końcu udało się dotrzeć i paradoksalnie jakby przenieść do innego świata. Himare zachwyciło mnie dwoma rzeczami: nienaruszoną, nieco dziką naturą i wspaniałym miejscem, w którym się zatrzymałam.
Co wyróżnia Himare od reszty kraju? W większości miejsc w Albanii, z naciskiem na jej północną i środkową część praktycznie nad każdym budynkiem dumnie powiewa flaga tego kraju z charakterystycznym, czarnym orłem. Będąc w Himare ma się wrażenie, że człowiek przenosi się do Grecji. Czerwone flagi ustępują miejsca biało-niebieskim, nieliczne meczety praktycznie zupełnie znikają, a jedyne kościoły, które można gdzieś zobaczyć, to prawosławne cerkwie. Wiele kafejek czy sklepów ma dwujęzyczne napisy. Coś mi tu nie pasuje. Co prawda znajdujemy się tylko 100 kilometrów na północ od granicy greckiej, ale obecność tej społeczności jest bardzo namacalna. Okazuje się, że ze względu na zaszłości historyczne Himare zamieszkuje mniejszość (a właściwie większość) grecka, co ma wyraźny wpływ nie tylko na kulturę, ale i na bardziej przyziemne kwestie, jak jedzenie czy język. Nieodłącznym elementem regionu są spory polityczne, o których jednak odwiedzający ten region na kilka dni może w ogóle nie usłyszeć.
Hostel Himara znajduje się na wzgórzu, jest lekko oddalony od centrum miasteczka, a mimo wszystko przebywając tam wydaje nam się, że jesteśmy daleko od cywilizacji. Znajduje się w starym, kamiennym domu z niebieskimi framugami okiennymi. Okala go ogród gęsto porośnięty winogronami i drzewami figowymi, pomiędzy którymi są rozwieszone hamaki. Cały budynek jest urządzony w minimalistycznym, ale jednocześnie przytulnym stylu.
Ciekawa jest też historia powstania samego hostelu. Jego właściciele, urocza grecka para, zawsze marzyła, by założyć własny biznes, co w Albanii nie należy do najłatwiejszych. Najpierw była to kawiarnia założona przez Egdę w centrum miasteczka, mocno różniąca się od klasycznych, albańskich knajp trącających myszką. W tym czasie jej chłopak Milto pracował w warsztacie i pewnego razu trafił do nich Amerykanin, który w przerwie od studiowania Zarządzania w Turystyce w Szwajcarii postanowił udać się na rowerową wyprawę przez Bałkany. Właśnie w Himare zepsuł mu się rower i trafił na Milto. To Aaron zainspirował naszych właścicieli do spełniania marzeń i otwarcia hostelu. Znaleźli miejsce pod przyszły interes, wyremontowali budynek, Egda jako architekt wnętrz urządziła go ze smakiem. Hostel został otwarty w kolejnym sezonie przy pomocy właśnie Aarona, który przyjechał na całe wakacje pomagać przy rozkręcaniu biznesu. Udało się – hostel funkcjonuje do teraz z powodzeniem, zdążył już zdobyć kilka branżowych nagród. Jak widać, czasem warto postawić wszystko na jedną kartę i spełniać marzenia.
Co można robić w Himare? Oprócz paru knajpek w centrum miasteczka nie ma zbyt wielu miejsc do zobaczenia, co dla mnie było niewątpliwym atutem. Jest co prawda plaża miejska, ale jak to każda plaża miejska nie jest zbyt ciekawa. Dlatego warto odbyć 20-minutowy spacer przez gaj oliwny na plażę Livadhi, położoną na północ od miasteczka. Szeroka, w dużej mierze pozbawiona znanych choćby z pobliskiej Czarnogóry rzędem poustawianych leżaków. Dla mnie osobiście miała też jeden specyficzny bonus – bunkry. Tak, jak już Wam kiedyś wspominałam, uwielbiam bunkry, a i miałam takie małe marzenie, by zobaczyć bunkier na plaży. Spełniło się!
Himare zapamiętałam jako to jedno z utopijnych, idyllicznych miejsc. A Wy macie jakieś takie swoje miejsca – skarby? Jeśli tak, podzielcie się nimi ze mną!
Podobał Ci się ten wpis? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz lub podzielisz się postem w social media
29 komentarzy
Gorzej, że Himare czy Dhermi są już coraz mniej alternatywne, w szczególności w szczycie sezonu, czyli w lipcu i sierpniu. Poza sezonem jest nieco spokojniej, ale miejsca, które do niedawna były dzikie, teraz zabudowywane są kolejnymi dyskotekami czy hotelami. Oczywiście nie dziwię się takiemu stanowi rzeczy, bo wiedziałam, że kiedyś nastąpi. Po prostu, po ludzku, jest mi tych miejsc szkoda, ale z drugiej strony Albańczycy chcą z turystyki jak najwięcej zarabiać, a wybrzeże jest ich maszynką do robienia kasy. Co do greckiego klimatu Himare – tam nawet jest grecka szkoła/przedszkole (no jakiś grecki przybytek dla dzieciaków) 😉
Ja byłam w Himare właśnie w sierpniu i były tam raczej pustki, w Dhermi w tym samym czasie było więcej osób. A co do rozwoju albańskiej turystyki to przychylam się do Twojej opinii i też mnie to specjalnie nie cieszy. Bo co by nie powiedzieć w wielu katalogach biur podróży na nadchodzący sezon Albania pojawia się dużo częściej, niż w zeszłym roku.
O szkole też słyszałam – właściciele hostelu wspominali 🙂
Mieliśmy nawet przyjemnośc zrobić reportaż o muzułmańskich i greckich szkołach w Himare 🙂
My mamy takie miejsce w Hiszpanii, ale nie wiem, czy mogę zdradzić, bo już nie będzie takim skarbem 😉 A serio, to plaża El Playazo na Przylądku Cabo de Gata. W sezonie podobno pełna ludzi, ale w październiku było idealnie, bo była tylko garstka ludzi. W ogóle całe Cabo de Gata to cudowne miejsce – taki mały raj na ziemi 🙂
O, akurat w Gata nie byłam… dla mnie mistrzowskie są plaże na północy Hiszpanii, choć swojej ulubionej nie mam. Ale sama nazwa El Playazo sugeruje, że nie jest to byle jaka plaża, dosłownie znaczy to „Plażysko” – bo playazo to zgrubienie od playa. W pozytywnym sensie oczywiście 🙂
Wszystko w nadmiarze się kiedyś zaczyna nudzić.
Jak za dużo będzie ‚alternatywy’ to pewnie kiedyś wrócisz do europejskiej klasyki 🙂
myślę, że alternatywy nie będzie nigdy za dużo biorąc pod uwagę ile jeszcze miejsc na świecie chciałabym zobaczyć 🙂 ale warto też poznawać europejską klasykę, dlatego za 2 tygodnie wybieram się do Kopenhagi.
to już wiem dokąd pojadę jak wrócę do Albanii (bo że wrócę, i to szybko, to pewne!) podoba mi się to miejsce! 😀
a standardowe miejscówki to mi się już sto lat temu znudziły 😉
no właśnie, to o czym ostatnio mówiliśmy – potrzebujemy tych niestandardowych miejscówek jak powietrza! jak coś to uderzaj do Hostelu Himare, chyba nie byłam w życiu w lepszym hostelu (no może oprócz 3bros 😉
Lubię takie oderwane miejsca. Niby Albania, a trochę z Grecji czy Cypru 🙂 Ps. Wzrok owcy jest szalony 😛
Dokładnie tak! Mi też się ten miks szalenie podobał 🙂 też się trochę tej owcy bałam hehe
Też myślę aby wyjechać po za Europe, choć tyle jeszcze zostało 🙂 Albania to ciekawy kierunek, dzięki za tipa 🙂
W Europie jest sporo miejsc do odwiedzenia, ale poza… chyba sto razy więcej 😉 Albania robi się coraz bardziej turystyczna, ale jak dla mnie ma swój niewątpliwy urok 🙂
Plaze Himare wygladaja oblednie! jedno zdjecie skojarzylo mi sie z Rio:)
ha, chyba nawet wiem które 🙂 Z Ipanemą co nie?
Bardzo fajny post!
Dziękuję, miło mi 🙂
Jasne, że można, czasem trzeba tylko trochę bardziej poszukać. mi się np. rok temu w Chorwacji w szczycie sezonu udało znaleźć puste, piękne plaże 🙂
Nie ukrywam, że bardzo mnie ciekawi zdjęcie dziesiąte od góry. Co nad tymi drzwiami robi koło od roweru razem z pedałami? Przypuszczam, że nie wiesz. Post bardzo fajny, ale zepsuł mi plan wakacji. Miałem się zatrzymać na parę dni w Himare, ale chyba jednak chcę być bardziej w Albanii niż w Grecji… W każdym razie. Dobra robota:)
Dziękuję bardzo za miłe słowa! Zapewniam Cię, że bunkry na plaży nie pozwolą Ci zapomnieć, że jesteś w Albanii 🙂 a co do zdjęcia z kołem od roweru – to jest główne wejście do hostelu, w którym się zatrzymałam. Jak już pisałam – jego współwłaściciel i Aaron poznali się, gdy ten drugi podróżował rowerem po Bałkanach – stąd symboliczne oznaczenie miejsca 🙂
Hej, też byłam w Himare i potwierdzam, że zrobiło na mnie wrażenie. Można łatwo dostrzec kulturę albańską, ale też „prawa ulicy”. Jednak Albania staje się coraz bardziej popularnym miejscem do spędzenia wakacji. Nie tak dawno temu prawie nikt nie jeździł do Czarnogóry… a o Albanii strach było myśleć. Jeżeli ktoś wybiera do tego pięknego kraju to polecam miasteczko na samym południu – Ksamil, Blue Eye – jaskinie w głębi ziemi, z której wypływa rzeka (przejrzystość i kolor wody są niepowtarzalne) i Gjocastra – miasto srebrnych dachów.
eh, tęskno!
co nie? to kiedy tam jedziemy? 😉
Kami Everywhere no właśnie, kiedy? 😉 ja w okolicy będę w maju, ale jeszcze się zastanawiam gdzie wyląduję, czy w Albanii czy w Czarnogórze.
Najlepsze miejsce w Albanii 🙂
……bilet….y 😉
Witam serdecznie. Albania jest uroczym krajem, ktory to staje sie powoli popularny wsrod zachodnich turystow. Nie mieszkam w Polsce, choc wiem z releacji Albanczykow, ze najwiecej turystow przyjezdnych pochodzi wlasnie albo z Polski badz z innych krajow tzw Europy Srodkowej. Ci, ktorzy nie byli w Albanii, serdecznie zachecam. Jest to kraj ludzi przyjaznych, pogodnych i serdecznych. Piekne widoki, tanio i kraj naprawde progresywny. Zdaja sobie sprawe z tego, iz Albania ma bardzo slaby PR na swiecie, jest postrzegana przez wielu jako kraj dziki, niebezpieczny, aczkolwiek nie jest to prawda. Bylem 2 razy w Albanii, za 2 miesiace wybieram sie z powrotem w te piekna balkanska kraine. Co jest godne polecenia oprocz typowych miejsc jak Vlore, Sarande etc, to gory jak Alpy Albanskie, Szkodra, Berat, Wschod jak np Korce i Veskopoje (miejsca tradycyjnie okupowane poprzez tzw ludnosc macedonska z ich obrzedami i tradycja) a takze Durres czy Lezhe. Wiem, ze w Polsce Chorwacja jest bardzo popularna i ja sam zaczalem zwiedzac Balkany wlasnie od niej, lecz naprawde jest warto wybrac sie poza Chorwacja bo sa piekne i jeszcze wciaz dziewicze miejsca jak chocby Hercegovina, z pieknym miastem Trebinje (25 km na Wschod od Dubrownika), poludniowa Serbia badz wciaz malo znana Macedonia (nie tylko Ochryd badz Matka Kanion) lecz rowniez Treskavec, Debar, Strumica czy piekna Bulgaria ( jak np Bachkowo, Zlatograd – piekne miasto w Rodopach czy Sandanski i Petricz). Polecam Balkany wszystkim tym, dla ktorych plaze Costa Del Sol badz Costa De La Luz juz sie przejadly i wciaz chca zobaczyc to czym Hiszpania byla 40 lat temu czyli dziewicza natura, z brakiem masywnych hoteli i rzeszy masowych turystow. Pozdrowienia Wojtek z Londynu.
Z chęcią poleciałbym tam jeszcze dzisiaj 🙂 Fajne fotki, pozdrawiam 🙂
Witam.Himare z hotelem na samej plaży ,plus możliwość plażowania na super plaży Gjipe stawia pobyt w Albanii wysoko pośród fajnych wakacyjnych wyjazdów