Sete Cidades to z pewnością najsłynniejszy punkt na mapie azorskiej wyspy Sao Miguel. Jednak zaraz obok tego pięknego punktu widokowego znajduje się miejsce, które jest największym wstydem mieszkańców Azorów. Poznajcie historię opuszczonego hotelu w Sete Cidades.
Obłędna panorama Sete Cidades
Widok na Sete Cidades z punktu widokowego Vista do Rei to obowiązkowy punkt na trasie każdego turysty będącego na Azorskiej wyspie Sao Miguel. Sama jechałam tam od razu po przyjeździe, by zobaczyć z góry dwa stykające się jeziora w kraterach powulkanicznych, jedno zielonkawe, drugie intensywnie niebieskie, otoczone przez soczystozielone pagórki porośnięte białymi, niebieskimi czy fioletowymi hortensjami. Idylla? Na pozór tak i zdecydowanie jestem w stanie zrozumieć dlaczego jest to najbardziej obfotografowane miejsce na całym archipelagu. Mimo to od razu zauważyłam jedną niepokojącą rzecz znajdującą się dosłownie kilka kroków od rzeczonego punktu widokowego. To duże, zniszczone ruiny budynku, które z daleka wyglądały na hotel.
Monte Palace – opuszczony hotel w Sete Cidades
Okolica budynku była niezabezpieczona, dlatego od razu z ciekawości weszłam na jego teren. Ze zniszczonych liter nad wejściem układał się napis Monte Palace. Przekroczyłam duży otwór w ścianie, który kiedyś musiał być eleganckim wejściem i moim oczom ukazał się wielki hall, wysoki na cztery piętra z modernistycznymi balkonami – wybrzuszeniami – na każdym piętrze. Podłoga była pełna elementów, które kiedyś znajdowały się na suficie, a później pospadały na ziemię. Niczym nie zrażona dalej eksplorowałam przestrzeń. Po kolei moim oczom ukazywały się otwory, gdzie znajdowały się opuszczone sale bankietowe, płytki łazienkowe, które kruszyły się w otworach po wyrwanej armaturze czy elementy dawnych, bogatych zdobień. Co jakiś czas majaczyły napisy zrobione naprędce czerwonym sprayem, w tym „death” czy „no faith”. Wyszłam na taras. Bujna, soczystozielona azorska flora dotarła też tu, powoli wdzierała się też do wnętrza budynku pokazując, kto od wieków rządził wyspami.
Nie miałam większych problemów, by udać się na górę. Piękna, owalna klatka schodowa i przybrudzony miękki dywan zapraszały na wyższe piętra, a ktoś tylko napisał na klatce schodowej: uwaga, schody bez barierki. Zresztą ten napis to niejedyny przykład dbania o to, by przypadkowemu „gościowi” hotelu nic się nie stało. Puste szyby windowe na jednych piętrach były zabite deskami, na innych jedynie przyozdobione lakonicznym napisem „no go”. W końcu dotarłam na ostatnie, piąte piętro budynku i wchodziłam do pokojów, z których roztaczały się niesamowite widoki, z jednej strony na Sete Cidades, z drugiej na kraj wyspy zwieńczony błękitem oceanu. W niektórych miejscach widać było skrawki tapet.
„I’m Azorean, please show this shame to the world”, czyli „Jestem Azorczykiem, proszę, pokaż światu ten wstyd” – tak brzmi jeden z napisów na ścianach hotelu. Byłam w stanie zrozumieć czemu mieszkańcy Azorów wstydzą się tej ruiny. W budynku, oprócz jakimś cudem zachowanego dywanu na klatce schodowej nie było już nic, ani armatury, ani drewnianych podłóg, ani wind, nie mówiąc już o meblach czy reszcie wyposażenia. Jak mogło do tego dojść? kto mógł do tego doprowadzić? zastanawiałam się przez całą godzinę poświęconą na eksplorację terenu.
Historia opuszczonego hotelu w Sete Cidades
Wróciłam na punkt widokowy Vista do Rei, gdzie zaczepił mnie młody Portugalczyk, reklamując usługi jednej z restauracji z Sete Cidades. Zamieniłam z nim kilka słów – moja znajomość portugalskiego ośmieliła go do nawiązania dyskusji. Po chwili zadałam pytanie, którego już dłużej nie mogłam w sobie trzymać: dlaczego hotel położony w tak niesamowitej lokalizacji popadł w ruinę i stoi pozostawiony samemu sobie? Miguel, bo tak było Azorczykowi na imię, od razu zaczął odsłaniać przede mną niechlubną historię Sete Cidades.
Hotel Monte Palace został otwarty w 1989 roku, a było to na tyle istotne wydarzenie dla prowincjonalnych Azorów, że zaszczycił ją nawet ówczesny prezydent Portugalii, Mario Soares. Pięć gwiazdek zostało przyznane hotelowi nie bez przypadku. Dekoracje w stylu art deco sprowadzane aż z Francji, dwie wykwintne restauracje, pełna przepychu sala bankietowa, marmurowe łazienki, eleganckie sklepy i siedziba banku w środku hotelu czy wreszcie sam przyszły personel przeszkolony w najlepszych szkołach hotelarskich na kontynencie miały zapewnić komfort wypoczynku jakiego jeszcze ani na Azorach, ani w Sete Cidades nie było.
Rzeczywistość jednak szybko zrewidowała nieco utopijne marzenia. – Hotel przez większą część roku stał kompletnie pusty – wspominał Miguel, którego ciotka była wówczas pracownikiem jednej z restauracji w Monte Palace. – Sytuacja zmieniała się jedynie, kiedy nieliczne grupy zorganizowanych wycieczek przyjeżdżały na Azory. Sama widzisz – dodał – dopiero teraz, po uruchomieniu tanich linii lotniczych, Azory zaczynają się otwierać na turystykę. Odkąd pamiętam turystów nie było tu za wiele, a pomyśl dopiero co tu było ponad 15 lat temu! Na wyspy przyjeżdżały nieliczne jednostki. Czy był więc sens otwierać takiego molocha z wysokimi cenami, jak ten hotel? – słowa Miguela coraz bardziej przesiąknięte goryczą przeszły do analizy całego narodu. – Jak dla mnie Monte Palace to przykład typowej, portugalskiej megalomanii, która gra w duszy większości Portugalczyków. Musimy mieć przecież wszystko naj, nieważne, czy nas stać na mieszkanie w dobrej lokalizacji czy drogie ciuchy. Przecież trzeba pokazać, że ma się kasę. Dla naszych władz nie było ważne, że z biznesowego punktu widzenia ten hotel nie miał sensu. Chodziło o blichtr sławy i pokazanie nowej inwestycji na niespotykaną dotąd skalę.
Słuchałam jego wywodu i jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić regularnych organizacji konferencji czy innych eventów w tym hotelu, by zapewniły mu funkcjonowanie. Jednak Monte Palace był skazany na porażkę nie tylko przez brak przemyślanego biznesplanu. Jego położenie było z jednej strony jego niepodważaną zaletą, ale też największym przekeństwem. Okolica Sete Cidades, a szczególnie położony na wzgórzu hotel, leży na terenie, gdzie przez większość roku jest bardzo mglisto. Co nam w takim razie po pięknych widokach roztaczających się na okolicę, jak nigdy nie mamy pewności, czy w ogóle będziemy je mogli zobaczyć z hotelowego pokoju?
To był gwóźdź do trumny pięknego hotelu. W niespełna półtora roku od otwarcia Monte Palace zamknął swe podwoje. – W dniu, kiedy ogłoszono pracownikom zamknięcie hotelu, jego dyrektor zarządzający przebywał w Lizbonie. Odbierał nagrodę dla najlepszego portugalskiego hotelu roku 1989 – dodał Miguel. Chwilę później większość mebli z Monte Palace została przewieziona do innego hotelu tej samej sieci znajdującego się niedaleko nadmorskiej miejscowości Vila Franca do Campo. Teren został ogrodzony i był pilnowany przez 24-godzinną ochronę. Gdy w 2010 roku właściciel hotelu zbankrutował, a sam budynek przeszedł w ręce jednego z portugalskich banków, zrezygnowano z ochrony i ten był regularnie plądrowany nocami. Ogołocono go dosłownie ze wszystkiego, nawet z wind. – Większość osób w Sete Cidades żyła nadzieją, że zaczęto remontować hotel – wspomniał Miguel ze smutkiem w głosie. – Gdy po paru dniach udał się tam ktoś z mojej rodziny to zobaczył kompletnie zdewastowany budynek. Do dzisiejszego dnia zmienił się on nieznacznie. Gdzieniegdzie pojawiły się graffiti, a roślinność z dnia na dzień coraz mocniej wdziera się w ruiny budynku.
Niedługo po mojej wizycie hotel został sprzedany europejsko-arabskiemu konsorcjum budowlanemu. Być może już wkrótce największy wstyd Azorów zamieni się w jego największą chlubę. Na razie jednak straszy rosnącą liczbę odwiedzających swoim zrujnowanym szkieletem.
Czy podczas swoich podróży widzieliście podobne interesujące opuszczone budynki? Nie? To zajrzyjcie do posta Karoliny o opuszczonym szpitalu we włoskim Lido posta Izy, która świetnie opisuje opuszczony szpital Beelitz Heilstätten w Brandenburgii!
Jeśli macie ochotę przeczytać moje inne posty o Azorach to polecam miejsca warte odwiedzenia na wyspie Sao Miguel i moje wrażenia ze stolicy wyspy – Ponta Delgada. Jeśli chcecie wybrać się tam na własną rękę, to mam nadzieję, że mój post z informacjami praktycznymi Wam w tym pomoże
30 komentarzy
Proszę spróbować spędzić popołudnie z lokalsami w Santa Clara na São Miguel….TO DOPIERO SĄ klimaty. Pozdrawiam serdecznie z Ponta delgada.
Jak będę następnym razem to czemu nie 🙂 a gdzie dokładnie znajdę Santa Clara? To pod Pontą?
Byłam! Co najlepsze dowiedziałam sie i istnieniu hotelu widmo dopiero jak wyłonił sie z mgły
Haha, no właśnie, wszędobylska azorska mgła…
ja do środka nie weszłam, bo nie miałam czasu ( wiadomo – trekking wzywał) tez sie zastanawiałam jak to możliwe ze hotel w takim miejscu splajtował…..
miałam podobne pierwsze myśli…
Tam chcę, tam chcę bardzo!
też bym się tam chętnie teleportowała w tej chwili!
Szkoda, że nie zamieściłaś tego tekstu dwa tygodnie wczesniej. Chętnie bym skorzystał i odwiedził to niezwykle miejsce 😉
Bartek, zawsze jest okazja by tam wrócić 🙂
Na mnie takie opuszczone miejsca zawsze robią ogromne wrażenie. Mają w sobie jakąś tajemnicę, można sobie podczas zwiedzania wyobrazić co się tam działo jakiś czas temu. Wyobraźnia ma pole do popisu :)Piękne zdjęcia i ciekawa inspiracja 🙂
piękne okolice a do tego hotelu chętnie bym pojechała 😀 idealny na urbex !
Chętnie zobaczyłabym ten hotel w czasach jego świetności. A tak w ogóle chyba obawiałabym się zwiedzać taki opuszczony budynek. Jakoś od razu w głowie pojawiają mi się wizje z horroru.
Aż z ciekawości popatrzyłem na zdjęcia Monte Palace z czasów świetności, robi wrażenie:). Odnośnie podobnych atrakcji: mamy parę takich opuszczonych budynków w centrum Warszawy, tylko powód trochę inny. Pozdrawiam!
Widok niesamowity… a co do samej historii to fascynują mnie takie opuszczone miejsca. Jak mieszkałam na Lanzarote to byłam w podobnie opuszczonym hotelu na jej zachodnim wybrzeżu. Brak dojazdu sprawiał, że niewiele osób tam dociera. To miało byc miejsce ciche, ustronne, luksusowe. Jednak cos nie wyszło, własciciel prawdopodobnie zbankrutował (jedna wersja opowieści) albo pokłocił się z drugim inwestorem (druga wersja) i niedokonczony budynek stoi opustoszały. Choć nie do końca, kilkanaście pokoi zaadaptowali bezdomni i całkiem przyjemne miejscówki sobie stworzyli. Bez bieżącej wody i prądu, ciasne ale „własne”. Pod jednym z pokoi stał nawet samochód zaparkowany…
Widoki niesamowite, mam nadzieję, że szybko zrobią porządek z tym hotelem i będzie chętnie odwiedzanym obiektem przez turystów. Ze względu na te widoki właśnie. 🙂
Mam nadzieję, że hotel otrzyma drugie życie! 🙂 Nigdy nie spotkałam tak ciekawych opuszczonych budynków, a chętnie bym jakiś zwiedziła
Też mam taką nadzieję! W Polsce mamy dużo ciekawych opuszczonych budynków. Polecam zajrzeć na stronę http://www.forgotten.pl, gdzie znajdziesz mnóstwo tego typu budynków i możesz je przeszukać np. po województwie, więc spokojnie możesz znaleźć opuszczone miejsce blisko Twojego miejsca zamieszkania 🙂
Dokładnie. Tutaj http://intotheshadows.pl też jest sporo fajnych, opuszczonych miejsc.
We are renting a car upon arrival in a few weeks. Can we drive the island fairly easily and can we drive to Caldeira das Sete Cidades, park and hike? We will be staying in Furnas.
Yes, it’s very easy to navigate around the island. You can see the panorama of Sete Cidades up on the hill from many viewpoints. the most known one is called Miradouro do Rei. You can also drive down to the town of Sete Cidades and see the lakes from another angle.
Haha, niestety, w niektórych miejscach tak się zdarza, że chęci dobre kończą się ruiną, która stoi i szpeci. Mi kojarzy się Krakowski „Szkieletor”, który szczytuje nad Krakowem strasząc swoją formą i budową.
Pozdrawiam
Azory zaplanowałam w tym roku na jesień. Trochę się wahałam, ale teraz nie mogę się doczekać.
Piękne widoki z tego hotelu.
Oj tak, są niesamowite!
Wiele jest takich miejsc, gdzie budynek był ukończony a popadł w ruinę lub z braku funduszy nie został dokończony. Jest to bardzo smutne,. ale nic na to nie poradzimy i trzeba się cieszyć gdy takich wątpliwych atrakcji jest mało albo bardzo niewiele.
Oj, takich atrakcji jest całkiem sporo… jeśli chodzi o Polskę to istnieje strona http://www.forgotten.pl, gdzie są dokładnie opisane opuszczone miejsca w naszym kraju.
W listopadzie nadal straszy… 🙁
Chyba nici z rewitalizacji, jeśli właśnie ogłoszono pomarańczowy alert zagrożenia wybuchem pobliskiego wulkanu. Szkoda. ☺️
Spacerowałabym!