Czy street art to tylko bohomazy na murach? Tym postem chciałabym zaprzeczyć powszechnie panującej tezie!
Skąd moje zainteresowanie street artem? Czemu nie uznaję malowania na murach za akt wandalizmu, ale za formę sztuki? Miały na to wpływ głównie 2 czynniki, o których pewnie mało z Was wie – dziś uchylę rąbka moich młodzieńczych sekretów. Od 12 roku życia chodziłam przez dobre kilka lat na lekcje malarstwa, miałam nawet wtedy jedno wielkie marzenie – zdawać na studia na warszawską Akademię Sztuk Pięknych – pomysł co prawda został stanowczo ukrócony przez moich rodziców, ale nie spowodował zmniejszenia mojego zainteresowania sztuką. Przybrało one trochę inny wymiar ze względu na równolegle narastające zainteresowanie kulturą hip-hopową. Tak tak, mając 15 lat chodziłam w skejtowskich spodniach, słuchałam rapu i miałam kolegów, którzy tworzyli graffiti. Porzuciłam szerokie spodnie, ale sentyment do kolorowych murów pozostał.
Przez ostatnie 10 lat zgromadziłam dosyć obszerną fotograficzną dokumentację sztuki ulicznej zarówno w miejscach, które odwiedzałam, jak i w mojej rodzinnej Warszawie. Od dziś chciałabym dzielić się tymi zbiorami z Wami. Na pierwszy rzut moja ukochana Lizbona, której street artu nie jestem w stanie zmieścić w jednym poście: po moich licznych pobytach w stolicy Portugalii mam ponad 200 zdjęć dokumentujących lokalne prace na murach! Dziś pierwsza część, czyli dzieła wielkoformatowe. Może moje zdjęcia będą inspiracją do spakowania przez Was walizek i odwiedzenia stolicy Portugalii? Mam nadzieję, że tak!
W Lizbonie jest kilka miejsc, które polecam odwiedzić, aby zobaczyć murale. Najbardziej znane to te na kilku pustostanach obok stacji metra Picoas (skądinąd zrobionej na obraz i podobieństwo klasycznych paryskich wejść do metra). Tam możemy podziwiać dzieła Os Gemeos, Blu czy Erica Il Cane. Robią wrażenie!
Wielkoformatowy street art światowej klasy można znaleźć też w innych miejscach Lizbony. Na uwagę zasługuje Aryz ze swoją gigantyczną pracą przy Avenida de Liberdade.
Wiele lizbońskich murali nawiązuje do kultury, słynnych Portugalczyków lub do polityki. Takie dzieła możemy znaleźć rozsiane po całym mieście. Poniższy mural obrazujący fado znajduje się na Alfamie, a mural poświęcony nobliście José Saramago i jego żonie Pilar niedaleko Terreiro do Paço.
W centrum Lizbony (dzielnice Baixa i Chiado) znajdziemy też inne ciekawe murale – mój zdecydowany faworyt to Mario Bros rzut beretem od Rua Augusta.
Kultowym miejscem w stolicy Portugalii, gdzie grafficiarze legalnie dają upust swojej pasji jest Amoreiras (na zachód od Placu Marques de Pombal). Od prawie dwudziestu lat długi mural, do złudzenia przypominający nasze warszawskie Wyścigi, jest sukcesywnie zdobiony głównie klasycznym graffiti, chociaż w ostatnich latach pojawiło się również parę murali odnoszących się stricte do sytuacji politycznej. Jedyny z nich uwieczniony przeze mnie to powyższy Pray for Portugal. Zdjęcia z Amoreiras pochodzą z 2010 roku, więc street art prezentowany w moich ujęciach mógł się co nieco zmienić 🙂
W uroczych podlizbońskich, nadmorskich miejscowościach, takich, jak São João do Estoril też można natrafić na fajny street art. Poniższe zdjęcia prezentują opuszczone budynki prosto przy plaży Azarujinha.
A na sam koniec crème de la crème lizbońskiego street artu – Vhils, czyli artysta, który poprzez połączenie dłuta z murem potrafi wyczarować piękne dzieła sztuki. Dla tych, którzy go jeszcze nie znają, polecam poszukać jego street artu w internecie. Vhils, choć urodzony w Lizbonie, tworzył – i tworzy – praktycznie na całym świecie. No, chyba tylko w Polsce go jeszcze nie było! Poniższe dzieła można znaleźć w Alcantara, niedaleko Casa dos Bicos, a ostatnie, będące hołdem dla kultowego portugalskiego piosenkarza i kompozytora Zeca Afonso, w Seixal, znajdującym się na południu Lizbony, po drugiej stronie rzeki Tag.
Lizbona jest bez dwóch zdań jednym z moich ulubionych miast, jeśli chodzi o sztukę uliczną! A wy lubicie street art? Gdzie mieliście okazję ostatnio go podziwiać? Prace których artystów są Wam najbliższe?
Podobał Ci się ten wpis? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz.
10 komentarzy
W końcu wiemy skąd to Twoje zainteresowanie street atrem 🙂 Pierwszy mural – wypas!
To chyba mój ulubiony 🙂
O kruca! To się nazywa street art. Swoją drogą, mówiłem, że niedługo i u mnie tekst o streetarcie w …. Pamirze? 😀
Street art w Pamirze był pro – bardzo mi się podobał 🙂
Nie miałem w Lizbonie okazji zobaczyć tych prac. Imponujące.
Swoją drogą, czego to ludzie nie wymyślą …
Jeśli byś się tam jeszcze kiedyś wybierał i miał ochotę niektóre z nich zobaczyć, to służę pomocą w określeniu ich lokalizacji 🙂
O ile zwykłe bohomazy na murach uznaję za akt wandalizmu i kilak z tych zaprezentowanych w tym zestawieniu mi kompletnie nie leży, to większość z nich to cudeńka! Co więcej, znaczna część to cudeńka z jajem i jakbym miał np. na przeciwko blok z takim krokodylem, to każda kawa byłaby radośniejsza 🙂
Będąc w Lizbonie zapewne będę się baczniej rozglądał, bo też coraz więcej osób zachęca mnie do odwiedzenia stolicy Portugalii.
bylem pod wrażeniem murali w Georgetown ale te są równie piękne…
O rany, mieszkając w Lizbonie w ogóle nie zwracalam na te rzeczy uwagi więc teraz te zdjęcia to dla mnie jak odkrywanie miasta na nowo 😀
no właśnie ciężko mi powiedzieć, gdzie jest granica między wandalizmem a „sztuką”. w sensie nie wiem czy sztuka to nie słowo na wyrost, kojarzy mi się jednak z czyms wznioślejszym, ale street art uwielbiam i tak. chyba najbardziej za rozsiewanie takich prezentów niespodzianek po miescie.
a jest w polsce wieś ze street artem btw 😉 http://cowidac.artmuseum.pl/en/artist/daniel-rycharski
aha, ale technika i estetyka grafitti nigdy mi nie leżała. i nigdy nie wiem czy dobrze to pisze: dwa t czy dwa f. ;d